Rok Duszpasterski 2024/2025
Pielgrzymi nadziei
Kwiecień- Święci pielgrzymi nadziei
27 kwietnia 2025 - Recepta na świętość bł. Luigi i Maria Beltrame-Quattrocchi
„Być wiernym w najdrobniejszych szczegółach”- Luigi i Maria Beltrame-Quattrocchi
Luigi i Maria byli małżeństwem przez czterdzieści sześć lat. Jako pierwsi w dziejach Kościoła zostali beatyfikowani jako małżonkowie.
Na czym polega zatem świętość w małżeństwie? Oto kilka podpowiedzi:
Podtrzymywanie jedności małżeńskiej. Chociaż Maria i Luigi mieli różne rytmy pracy i obowiązków, dbali o swoją więź. Od czasu do czasu wybierali się razem do opery, na koncert, spotykali się z przyjaciółmi. Jeśli obowiązki zawodowe męża zmuszały go do
wyjazdu, pisali do siebie listy, nawet ograniczając swój sen wieczorem lub wstając wcześnie rano. Natomiast jeśli okoliczności na to pozwalały, siadali wieczorami i opowiadali sobie o swoich przeżyciach. Rozmawiali o wszystkim po trochu, dzielili się wrażeniami na temat politycznych wydarzeń dnia i ludzi, których spotkali, przeczytanymi artykułami lub książkami, a także wydarzeniami z pracy.
Relacja z Bogiem. Poranek starali się rozpoczynać od wspólnej Mszy świętej. Gdy wychodzili z kościoła, mówili sobie „dzień dobry”, jakby dopiero wtedy dzień się dla nich zaczynał i nabierał sensu. Wracali do domu i zabierali się za swoją pracę.
Miłość do dzieci. Maria i Luigi mieli czwórkę dzieci. Dzieci były otaczane opieką i bezgraniczną miłością, ale nie były rozpieszczane. Jeśli w czymś zawiniły, rodzice nie mieli oporów, aby ich ukarać. Rodzice wspólnie zajmowali się wieloma sprawami, a szczególnie dziećmi. „Zaspokajali potrzeby rodziny, wzajemnie się wspierając, okazując sobie zrozumienie i czułość. Gdy jedno było zmęczone, drugie zawsze gotowe było mu pomóc”.
ZADANIE
W najbliższym tygodniu znajdź czas dla współmałżonka. Porozmawiaj z nim/nią, spędźcie tylko we dwoje miło czas – zaplanujcie coś, co oboje lubicie, pomódlcie się wspólnie, idźcie razem na Mszę świętą.
Mocni nadzieją - bł. rodzina Ulmów
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję
[...]. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali” - Ewangelia według św. Jana 15, 13-14. 17
Beatyfikacja rodziny Ulmów to wydarzenie wyjątkowe, ponieważ równocześnie cała rodzina została wyniesiona na ołtarze. Zarówno małżonkowie: Wiktoria i Józef Ulmowie, jak i ich siedmioro dzieci, w tym także dziecko nienarodzone, które było pod sercem matki.
Kim zatem byli? W czym mogą być dla nas przykładem, w „pielgrzymce nadziei”?
Małżonkowie wiedli zwyczajne życie, dzieląc swój czas między obowiązki rodzinne i realizację swoich pasji. Dużo czasu poświęcali również na modlitwę, czytanie Pisma Świętego, uczestnictwo we Mszach Świętych.
Józef „pasjonował się fotografią. Pierwszy aparat skonstruował samodzielnie, ale gdy fundusze na to pozwoliły, zakupił profesjonalny sprzęt. To dzięki jego zdjęciom poznajemy klimat Markowej oraz oglądamy zdjęcia jego rodziny. Wiktoria natomiast należała do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, była członkiem amatorskiego teatru. Znajdowała czas i chętnie udzielała się poza domem, mając udział w wielu inicjatywach”.
Zachowały się zdjęcia rodziny Ulmów, na których można dostrzec „szczególną miłość małżonków i wzajemny szacunek. Kiedy przypatrzymy się im na fotografiach, widać na nich miłość, pokój, radość. […] Niewątpliwie Ulmowie darzyli się miłością i szacunkiem i w tej atmosferze wiary, zaufania Bogu i miłości przychodziły na świat i wychowywały się ich dzieci”.
Małżonkowie traktowali Słowo Boże z najwyższą powagą, jako punkt odniesienia dla chrześcijanina. Starali się realizować wskazania zawarte w Ewangelii w swoim codziennym życiu. Dlatego, gdy zaszła taka potrzeba, nie wahali się przyjąć pod swój dach prześladowanych Żydów. Właśnie za ten czyn zostali rozstrzelani.
ZADANIE
Zadbaj o rodzinne przeżycie Świąt Zmartwychwstania Pana. Znajdź czas dla współmałżonka.
Piękna, elegancka żona i mama - św. Joanna Beretta
„Świat poszukuje radości, ale jej nie odnajduje, ponieważ jest oddalony od Boga. My, zrozumiawszy, że radość pochodzi od Jezusa, z Jezusem w sercu nieśmy radość. On będzie siłą, która nam pomaga” - św. Joanna Beretta Molla, cyt. za: P. MOLLA, E. GUERRIERO, Święta Joanna Beretta Molla, Kraków 2011, s. 88.
Święta Joanna była piękną, atrakcyjną kobietą, obdarzoną wyjątkowym wdziękiem – tak wspomina ją mąż Piotr Molla. Od początku chciała, aby ich małżeństwo było „małym wieczernikiem”, w którym Chrystus zakróluje nad każdym uczuciem, pragnieniem i działaniem. Już w okresie narzeczeństwa pytała swojego przyszłego męża: „Powiedz mi, co mam zrobić, abyś był szczęśliwy”. Mąż odwzajemniał jej troskę.
Św. Joanna była z natury osobą radosną, jednak gdy przychodziły na świat jej kolejne dzieci, radość stawa się pełna i doskonała. Po chrzcie każde z nich, z inicjatywy Świętej, zostało poświęcone Matce Bożej. Piotr (ojciec) odczytywał uroczyście akt poświęcenia dziecka Matce Bożej Dobrej Rady, z którą Joanna czuła się szczególnie związana. Święta była znakomitą lekarką, która z troską pochylała się nad każdym człowiekiem. Angażowała się w Akcję Katolicką, w działalność na rzecz ubogich. Te wszystkie obowiązki nie przeszkadzały jej w cieszeniu się pięknem i pełnią życia. Radowała się mężem i każdym z dzieci, znajdowała czas na realizację swoich pasji, łącząc to wszystko z codzienną Mszą Świętą i modlitwą w ciszy. Gdy zaszła taka potrzeba, poświęciła zdrowie, a finalnie i życie, aby urodzić najmłodszą córeczkę Gianne Emanuele.
„Zwykła matka rodziny ogłoszona świętą! Silny związek pomiędzy ziemią a niebem, most nieustannie wznoszony ponad dniami, momentami, gestami i obowiązkami dnia powszedniego, i to nie za klasztornymi murami, lecz w złożonej, codziennej egzystencji”.
ZADANIE
Rozpoczyna się właśnie Wielki Tydzień. Uczyń z najbliższych dni prawdziwą oktawę piękna i elegancji. Zanurz się w piękno: przygotuj w Wielki Czwartek uroczystą domową wieczerzę, zatrzymaj się w Wielki Piątek i wsłuchaj w Requiem Mozarta albo w Pasję Bacha. Znajdź chwilę na lekturę literatury pięknej, poczytaj poezję. Piękno pochodzi od Boga, odkrywaj je codziennie.
Cyfrowa droga ku świętości - bł. Carlo Acutis
„Znajdź Boga, a znajdziesz sens swojego życia” - bł. Carlo Acutis, cyt. za: N. GORI, Geniusz informatyki w niebie, Pelplin 2021, s. 15.
„Boży influencer” – tak często nazywa się bł. Carla Acutisa. Carlo zmarł w 2006 r., mając zaledwie piętnaście lat. Był wesołym, pogodnym chłopakiem. Lubił grać w piłkę, sporo czasu spędzał z rówieśnikami, kręcąc amatorskie filmiki z tych spotkań, co sprawiało wszystkim wiele radości. Jeśli trzeba było, udzielał rówieśnikom lekcji z informatyki. Uwielbiał zwierzęta, miał dwa koty, cztery psy i dwie czerwone rybki. Z czego zasłynął? W znakomity sposób potrafił wykorzystywać zdobycze techniki, w tym media, do ewangelizacji.
Carlo od najmłodszych lat był zafascynowany Eucharystią, mawiał: „Eucharystia jest moją autostradą do nieba”1. Starał się codziennie uczestniczyć we Mszy Świętej, jeśli tylko czas mu na to pozwalał, brał udział w adoracji Najświętszego Sakramentu. Chciał tą miłością zarazić innych. Przez dwa i pół roku zbierał materiały na temat cudów eucharystycznych, aby stworzyć związaną z nimi wystawę. Wystawa ta odniosła niebywały sukces, gościła na pięciu kontynentach, w wielu ważnych sanktuariach świata.
Acutis kiedyś powiedział: „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako kserokopie”2. Mówił tak, bo denerwowało go, że wielu ludzi z powodu lenistwa, zadowala się wegetowaniem, nie budując swojej wyjątkowej przyszłości, nie wykorzystując tych szczególnych darów, które każdy z nas otrzymał od Pana Boga3.
Błogosławiony Carlo Acutis posiadał wyjątkowy talent posługiwania się technologią informatyczną i wykorzystał go w całej pełni na chwałę Boga. Czy zdarzyło Ci się dostrzec i docenić, jakim talentem Pan Bóg Cię obdarzył? Czy dostrzegasz i doceniasz talenty Twoich najbliższych? Czy mówisz im o tym? Czy dziękujesz Panu Bogu za te dary?
ZADANIE
Zastanów się i wymień talenty, którymi Pan Bóg Cię obdarzył. Jak możesz je wykorzystać na chwałę Pana i do sprawienia, że także Twoje życie będzie wyjątkowe.
Wykorzystaj media społecznościowe, komunikatory, do ewangelizacji: poszukaj i roześlij znajomym ciekawe rozważania, myśli religijne.
Marzec - Nadzieja mimo prześladowań
Entuzjazm Wiary - św. Paweł
„[…] Wybrałem go sobie za narzędzie. On zaniesie moje imię do pogan i królów, i narodu izraelskiego. Objawię mu także, jak wiele będzie musiał wycierpieć z powodu mego imienia” - Dzieje Apostolskie 9, 15-16.
Paweł (Szaweł) to początkowo gorliwy obrońca czystości judaizmu, prześladowca chrześcijan. Brał udział między innymi w kamieniowaniu św. Szczepana.
Po spotkaniu z Panem Jezusem pod Damaszkiem (zob. Dz 9, 1-19) nawraca się i staje się jednym z najwybitniejszych ewangelizatorów w dziejach Kościoła. Św. Paweł odbył trzy podróże misyjne, w których przebył w sumie około trzydzieści tysięcy kilometrów (co było na ówczesne czasy niemałym wyzwaniem). Zakładał nowe wspólnoty Kościoła, dzięki którym wspólnota chrześcijan zaczęła rozprzestrzeniać się na cały świat. Napisał trzynaście listów do różnych wspólnot chrześcijańskich. W końcu w imię Chrystusa umarł śmiercią męczeńską w Rzymie.
Co się zatem stało pod Damaszkiem, że Szaweł (bo tak brzmiało jego imię), który swoje życie podporządkował prześladowaniu chrześcijan, staje się Pawłem - jednym z najgorliwszych wyznawców Chrystusa? Najkrótsza odpowiedź brzmi: spotkał Pana, który jest Miłością. Kolejny etap jego przemiany, to spotkanie z człowiekiem – Ananiaszem. Ananiasz był chrześcijaninem, a zatem miał pełne prawo bać się Szawła, o którym wiedział, że prześladuje chrześcijan, więzi ich, a nawet morduje. Ananiasz jednak posłuszny słowu Pana, wbrew ludzkiej logice, wychodzi na spotkanie z Pawłem, wita go jak brata, nakłada na niego ręce. W tym momencie łuski spadają z oczu Pawła, przyjmuje chrzest i zostaje napełniony Duchem Świętym. Tak rozpoczyna się największe dzieło misyjne w dziejach Kościoła.
Entuzjazm wiary, radość życia biorą się ze spotkania z Chrystusem-Miłością oraz ze spotkania z człowiekiem, który jest narzędziem w ręku Boga. Warto zatem szukać spotkania z Panem, a czasami pozwolić się Mu zaskoczyć w drodze. Warto też – niekiedy wbrew logice – słuchać natchnień, które zsyła nam Duch Święty, bo może to właśnie my będziemy początkiem wielkiego dzieła zamierzonego przez Boga.
ZADANIE
Przeczytaj Dzieje Apostolskie i historię św. Pawła z innych źródeł.
Zaplanuj własną „wyprawę misyjną”. Opowiedz wybranej osobie o tym, jak przeżywasz swoją wiarę, kim dla Ciebie jest Pan Bóg, jak działa w Twoim życiu.
Wrażliwość na drugiego - dzielenie się dobrami materialnymi
„Wszyscy wierzący mieli jedno serce i jedną duszę. Nikt z nich nie uważał za swoje tego, co posiadał, ale wszystko było wspólne. […] Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, gdyż właściciele ziemi i domów sprzedawali je, a uzyskane pieniądze przynosili i składali przed apostołami. I rozdzielano je każdemu według potrzeb” - Dzieje Apostolskie 4, 32-35
Pierwsi chrześcijanie bardzo poważnie traktowali słowa Pana Jezusa przekazywane im przez apostołów. Jednym z obszarów, na który uczniowie Chrystusa zwracali szczególną uwagę, była pomoc innym, wrażliwość na drugiego człowieka, szczególnie potrzebującego pomocy. Nauczanie Pana Jezusa było dla pierwszych chrześcijan zachętą do dzielenia się dobrami, które posiadali.
Z przekazów historycznych wiemy, że wyznawcy Jezusa pomagali najbiedniejszym, nie tylko tym, którzy należeli do wspólnoty Kościoła. Ojcowie Kościoła wśród form
pomocy wymienili między innymi:
- jałmużnę przekazywaną indywidulanie potrzebującym, jak i wspólnocie
Kościoła;
- wspieranie nauczycieli i pełniących urzędy;
- wspieranie wdów i sierot;
- pomoc chorym, słabym, ubogim i niezdolnym do pracy;
- opiekę nad więźniami i skazańcami;
- pochówek ubogich i innych zmarłych;
- troskę o niewolników;
- pomoc w losowych nieszczęściach;
- troskę o przybyszów i inne gminy1.
Także i dzisiaj powinniśmy pamiętać, że bycie chrześcijaninem zakłada bycie dla Boga (poprzez praktyki religijne) i dla drugiego człowieka (poprzez wrażliwość na jego potrzeby i zaradzanie problemom).
ZADANIE
Rozeznaj potrzeby osoby z Twojego otoczenia. Spróbuj jej pomóc.
Jedność pomimo prześladowań - "łamanie chleba"
„Wszyscy postępowali zgodnie z nauką apostołów, żyli we wspólnocie braterskiej, łamali chleb i modlili się. […] Codziennie jednomyślnie gromadzili się w świątyni. Łamali chleb po domach, a pokarm przyjmowali z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a wszyscy ludzie odnosili się do nich życzliwie. Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni” - Dzieje Apostolskie 2, 42-47.
Po Zesłaniu Ducha Świętego apostołowie wyruszają w świat, głosząc Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie. Coraz więcej osób nawraca się i przyjmuje chrzest. Nie jest zatem możliwe, aby uczniowie Jezusa docierali do wszystkich. Jednak moc Ducha Świętego działa także w nowo ochrzczonych. Stąd w Kościele pierwotnym chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się w kręgach rodziny, miejscach pracy, codziennego życia. To rodziny odgrywały pierwszorzędną rolę w rozwoju chrześcijaństwa i w ewangelizacji. Dom stawał się miejscem, w którym gromadzili się chrześcijanie na modlitwę, wspólny posiłek i „łamanie chleba” (por. Dz 2,46; 16,15; Kol 4,15). „Należy przy tym pamiętać, że oprócz małżonków i dzieci do rodziny zaliczano także służbę i niewolników (por. Flm 10), a wiara ojca odgrywała decydującą rolę i zazwyczaj przyjmowana była przez resztę domowników (por. Dz 11,14; 16,15.31; 18,8) […]. Domostwa […] o określonych porach dnia stawały się miejscami modlitwy, ewangelizacji, katechizacji i sprawowania Eucharystii. Właśnie dzięki temu zwano je »kościołami domowymi«”.
Także dzisiaj księża, biskupi nie są w stanie docierać wszędzie. Mamy wprawdzie ten przywilej, że Msza Święta sprawowana jest w naszych kościołach codziennie, w niedalekiej odległości od miejsca zamieszkania. Jednak także i dzisiaj główny nurt ewangelizacji powinien przechodzić przez rodziny, miejsca pracy czy spotkań. W naszych rodzinach rozgrywa się przyszłość Kościoła. To ma ogromne znaczenie, jak my, dorośli, przygotujemy nasze dzieci do życia w wierze, jaki my damy im przykład. To od nas zależy, czy Dobra Nowina będzie się dalej rozprzestrzeniała, czy kolejne pokolenia wierzących będą miały (podobnie jak my) możliwość codziennego korzystania z sakramentów. To od nas zależy, czy nasze domy staną się „kościołami domowymi”.
ZADANIE
Weź udział we Mszy świętej nie tylko w niedzielę.
Zastanów się, co zrobić, aby Twoja relacja z Bogiem była przykładem do naśladowania dla innych członków rodziny.
Nadzieja nas nowe jutro - Zesłanie Ducha Świętego
„A oto objawiła się dobroć i miłość Boga, naszego Zbawiciela. On zbawił nas nie dzięki sprawiedliwym czynom, które spełniliśmy, lecz ze względu na swe miłosierdzie. Stało się to przez odradzającą i odnawiającą kąpiel w Duchu Świętym. Wylał Go na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela, abyśmy usprawiedliwieni przez Jego łaskę stali się – zgodnie z nadzieją – dziedzicami życia wiecznego” - List do Tytusa 3, 4-7.
Gdy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, byli wszyscy w jednym miejscu. Ciągle pełni obaw przed przyszłością, wspominali przeszłość, chwile spędzone z Jezusem, czas Jego męki i śmierci; rozmyślali także o spotkaniach z Chrystusem Zmartwychwstałym. Nagle rozległ się szum, jakby gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się języki podobne do ogania, rozdzieliły się i na każdym z uczniów Chrystusa spoczął jeden (por. Dz 2, 1-13). Bez wątpienia było to zdarzenie niezwykłe.
Jednak jeszcze bardziej zaskakujące okazały się wydarzenia, które miały miejsce w kolejnych godzinach. Oto zalęknieni dotąd uczniowie wychodzą odważnie z zamknięcia, głoszą Ewangelię o Jezusie, o Jego zmartwychwstaniu. Słuchacze doskonale rozumieją przemawiających Apostołów, pomimo, że przybyli z różnych stron świata. Wraz z zesłaniem Ducha Świętego widać przemianę uczniów, w ich sercach rodzi się odwaga, radość, przynaglenie do opowiadania o tym, co widzieli, czego doświadczyli, będąc z Chrystusem. Ich umysł się rozjaśnia, rozumieją pisma zapowiadające przyjście Mesjasza, poznają pełny sens nauczania Pana Jezusa oraz Jego śmierci i zmartwychwstania.
Duch Święty obdarza nas różnymi łaskami. Czasami są to takie dary, jak męstwo, pobożność, umiejętność, rada, bojaźń Boża, mądrość czy rozum. Innym razem doświadczamy Jego owoców w postaci miłości, radości, pokoju, cierpliwości w trudnych sytuacjach, uprzejmości, dobroci, wierności, łagodności czy opanowania.
Jeśli nastawimy się na odbiór tych łask, znaków, myśli czy natchnień, możemy żyć radośniej, bo z przekonaniem, że jesteśmy otoczeni opieką, że jesteśmy prowadzeni pewną ścieżką przez Ducha Świętego. Codzienna Msza święta, częsta adoracja Najświętszego Sakramentu to praktyki zbliżające nas do Boga i otwierające na Jego różnorodne działanie i łaski.
ZADANIE
Poproś Pana Boga o dary Ducha Świętego, o umocnienie w drodze, potrzebne łaski, o entuzjazm wiary, rozwiązanie trudnej sytuacji.
W tym roku Zesłanie Ducha Świętego przypada 8 czerwca. Zaplanuj, jak się przygotujesz do tej uroczystości.
Idźcie niosiąc nadzieję - Wniebowstąpienie
„I powiedział do nich: »Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!« […]. A gdy Pan Jezus to do nich powiedział, został wzięty do nieba i zasiadł po prawej stronie Boga. Oni zaś rozeszli się i przepowiadali Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły” - Ewangelia według św. Marka 16, 15-20
Wniebowstąpienie dokonuje się w konkretnym miejscu (Góra Oliwna) i w konkretnym czasie (40 dni po Zmartwychwstaniu), a jednak wymyka się naszemu rozumowi i logice. Jest wydarzeniem, które z pozoru nie ma dla nas większego znaczenia, jednak może radykalnie przewartościować nasze życie. Jezus wstępuje do nieba jako pierwszy, aby nam otworzyć jego bramy (zob. 1 Kor 15, 20-24). Idzie do Ojca, aby tam przygotować nam miejsce. Nie „jakieś” miejsce, ale konkretne, osobne dla każdego z nas (J 14,2-4). To wydarzenie wlewa w serca nadzieję, że kresem życia nie jest jedynie śmierć, ale życie wieczne – że kresem naszej drogi jest niebo – tam mamy swój Dom.
Jest to dla nas nadzieja, która pozwala zrewidować nasze codzienne życie, nasze wybory, hierarchię wartości, to, na co poświęcamy swój czas. To pozwala ciągle na nowo odkrywać sens naszego życia, wlewa w nasze serca nowy entuzjazm.
Z Wniebowstąpieniem ściśle wiąże się zadanie, które Pan Jezus daje w sakramencie chrztu każdemu wierzącemu: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). I jak czytamy dalej: „Oni [uczniowie Jezusa] zaś rozeszli się i przepowiadali Ewangelię wszędzie” (Mk 16,20). Jest to zadanie każdego chrześcijanina w drodze do Domu Ojca. Jezus przygotował mieszkanie nie tylko dla mnie, ale dla każdego człowieka, którego stawia na mojej drodze. Zarówno bliskim, powierzonym naszej pieczy i trosce, jak i tym, których spotykamy „przelotnie”, może tylko jeden raz w życiu. Może warto w tym miejscu zrobić sobie rachunek sumienia z realizacji tego zadania.
ZADANIE
Czy jesteś gotowy/gotowa już dzisiaj wejść do swojego wiecznego Domu w niebie? A może warto jeszcze coś zmienić w swoim życiu?
Podziękuj Panu Jezusowi, że otworzył Ci bramy wieczności – niebo.
Luty - W drodze do pustego grobu
Czas na odnowę - w drodze do Emaus
Tego samego dnia dwóch z nich szło do wsi zwanej Emaus […]. Odezwał się do nich: »Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?«. Przystanęli smutni. Jeden z nich, któremu było na imię Kleofas, podjął rozmowę: »Jesteś chyba jedynym z przebywających w Jeruzalem, który nie dowiedział się o tym, co się tam w tych dniach stało«. Zapytał ich: »O czym?«. Wtedy Mu powiedzieli: »O Jezusie z Nazaretu, proroku potężnym w czynie i słowie przed Bogiem i wobec całego ludu. Wyżsi kapłani i nasi przywódcy wydali na Niego wyrok śmierci i ukrzyżowali Go. A my mieliśmy nadzieję, że to On wyzwoli Izraela […]. Gdy zasiedli do stołu, On wziął chleb, odmówił modlitwę uwielbienia, połamał i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i rozpoznali Go”. - Ewangelia według św. Łukasza 24, 13-31
Zniechęceni uczniowie, skupieni na swoim smutku, postanowili opuścić Jerozolimę, miejsce, które źle im się kojarzyło, które dostarczyło im bólu rozczarowania i zabrało radość życia. Uczniowie mieli inne oczekiwania wobec Jezusa. Zwątpienie pochłonęło ich w takim stopniu, że nawet nie zauważyli Jego Zmartwychwstania, nie dostrzegli, że idzie obok nich, krok w krok.
Nasza zawiedziona nadzieja zamienia się czasem w tak głęboki smutek, że chociaż Pan Bóg jest blisko nas, to i tak Go nie widzimy. Dajemy się złapać w pułapkę narzekania: skarżymy się, lecz to i tak nie przynosi nam ulgi. Moglibyśmy bez końca żalić się na swoje życie, na współmałżonka, dzieci, dalszą rodzinę; na to, jak bardzo bliscy nas zawodzą, nie spełniają naszych oczekiwań, nie zapewniają nam szczęścia. Tymczasem to my jesteśmy odpowiedzialni za swoje szczęście. Warto pomimo trudów zawalczyć o wewnętrzną pogodę ducha, porzucić narzekanie. Jak to zrobić?
Jezus w Emaus wskazuje na Eucharystię, tu jest nasze zdrowie. Czasem szukamy pomocy w wielu miejscach, ale zapominamy o Mszy świętej. Nie widzimy, że Źródło naszego zdrowia jest cały czas blisko nas, jest dostępne. Co więcej, Jezus zniża się do nas, tak jak zniżył się do uczniów idących do Emaus. Odnalazł ich serca tam, gdzie były, i z całą Swoją Miłością i delikatnością wykonywał operację na ich sercach – na tyle, na ile Mu pozwalali. Czyż to nie jest wzruszające? Bóg przychodzi do Ciebie i poszukuje Cię tam, gdzie jesteś. Pozwól Mu, aby przywrócił Ci radość życia i nadzieję.
ZADANIE
W tym tygodniu postaraj się ograniczyć narzekanie i skup się na rozwijaniu wdzięczności za najmniejsze rzeczy. Dziękuj swoim bliskim za codzienne drobne gesty, które uważasz za oczywistość, takie jak np. przygotowanie obiadu, pościelenie łóżka, wyciągnięcie naczyń ze zmywarki, rzetelną naukę. Uciesz się ich reakcją na Twoje podziękowanie.
Napisz na kartce, za co jesteś wdzięczny w swoim życiu. Podziękuj Bogu za to.
Pobudka! Pora wstać - kobiety u grobu
„Ponieważ tak jak Ojciec wskrzesza umarłych i daje życie, tak też i Syn obdarza życiem tych, których chce” - Ewangelia według św. Jana 5, 21.
Nadzieja wybucha jak wiosna w kobietach, które przychodzą do grobu, gdy tylko zdają sobie sprawę, że Jezus zmartwychwstał. Wyobraź sobie ten szok. Czy chciałbyś tam być, żeby zobaczyć, jak zmieniają się ich twarze? Ich oczy? Również Maria Magdalena przyszła do grobu tak załamana ostatnimi wydarzeniami, że nie rozpoznała Pana, wzięła Jezusa za ogrodnika. Dopiero gdy Jezus zwrócił się do niej po imieniu, świat Marii został przywrócony do życia.
Jeden moment, który zmienia wszystko w życiu człowieka. Wszystko.
Siostra Anna Maria Pudełko w książce 365 dni w rytmie psalmów napisała: „Jeśli pozostaniemy skoncentrowani wyłącznie na sobie, ryzykujemy stagnację, zgorzknienie, izolację i rozpacz. Kiedy ukierunkowujemy nasze życie na Boga, aby żyć dla Niego, On natychmiast posyła nas do naszych braci i sióstr w wierze. A my doświadczamy żywotności, odwagi, jedności i spełnienia”1.
Czy chciałbyś zostać prawdziwie obudzony do życia? Pomyśl, co by za tym szło? Musiałbyś zostawić pewne nawyki czy bezczynność. Bóg prawdziwie „obudził” kobiety, które przyszły do grobu. Gdy zgadzasz się na autentyczne życie z Nim, możesz mieć pewność, że rozpoczyna się w Twoim życiu wiosna, która będzie trwała pomimo trudnych doświadczeń. Daj Mu się zaskoczyć. Nie kiedyś, dziś.
Kobiety szły do grobu, by namaścić ciało Jezusa. Nie skupiały się wyłącznie na sobie, podążały tam z myślą o Nim, dlatego doświadczyły Bożego ożywczego impulsu. Odczytały Jego ponaglenie: „Idź i powiedz innym!”.
On potrzebuje także Ciebie, żeby obudzić innych. Bądź tym, który przynosi nadzieję ludziom smutnym i rozczarowanym swoim życiem. Przynieś im dobrą wiadomość: „Jezus może przywrócić Cię do pełni życia!”.
ZADANIE
Zastanów się, czy wybierasz życie z Bogiem czy bez Niego? Co to oznacza w praktyce dla Twojego życia, Twojego „tu i teraz”?
Jakie przestrzenie Twojego życia wymagają odnowy? Spróbuj je nazwać. Znajdź czas w tygodniu, by pójść do kościoła (gdy jest pusty) i w dłuższej modlitwie opowiedz o swoich problemach Panu Bogu.
Przebaczenie - Piotr zapłakał
„A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: »Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz«. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał” - Ewangelia według św. Łukasza 22, 61-62.
Piotr był zawsze blisko Jezusa. Jeszcze kilkanaście minut temu w Ogrodzie Oliwnym bronił Go mieczem, był gotowy za Niego umrzeć. Jak to się stało, że chwilę później zdradził Chrystusa? Zobaczył, że Jezusowi rzeczywiście grozi utrata życia i obawiał się, że jego samego spotka podobny los? Pewnie dlatego, ze strachu trzykrotnie wyznaje że nie zna swojego Mistrza. I w tym samym momencie słyszy pianie koguta.
Chwilę później dostrzega Jezusa, ich wzrok się spotyka. Spojrzenie Jezusa nie ocenia, nie oskarża – to spojrzenie wybaczającej miłości. I to właśnie ono przemienia serce Piotra.
Możemy się czasami zastanawiać, jaka jest różnica pomiędzy zdradą Piotra i Judasza. Piotr pomimo swojej słabości, grzechu, zaufał Bogu i pozwolił Mu się kochać. Judasz uznał, że nie ma już dla niego ratunku, nie dał sobie szansy na ponowne spotkanie z Chrystusem.
Warto zadać sobie pytanie: do kogo jest mi bliżej do Piotra czy Judasza? Czy noszę w sobie jakieś piętno zaparcia się Pana Boga, zdrady bliskich? Może od lat trwam w grzechach i myślę sobie, że nie ma już dla mnie ratunku? A może ktoś zdradził mnie? Niewierność zawsze bardzo boli. Może to jest właśnie ten moment, w którym Twoje spojrzenie spotyka się z Jezusem; może to moment na to, by zapłakać, oczyścić serce.
Kilka dni po Zmartwychwstaniu Jezus w rozmowie z Piotrem wraca do tej trudnej sytuacji. Jednak nie czyni mu wyrzutów, nie wypomina niczego. Zadaje „proste” pytanie: „czy kochasz Mnie”? Dlaczego formułuje to pytanie aż trzykrotnie? Pan Jezus zna przecież serce Piotra, nie potrzebuje o nic pytać. To Piotr (podobnie jak i my) potrzebuje pewności, że przewinienia zostały wybaczone, grzech odpuszczony, natomiast odpowiedzią na miłość Boga może być tylko nasza miłość (zob. J 21, 15-19).
ZADANIE
Zastanów się, kiedy ostatni raz byłeś u spowiedzi. Zrób rachunek sumienia, a następnie zaplanuj w najbliższych dniach przyjęcie sakramentu pokuty. Po przyjęciu tego sakramentu z pełną świadomością i z głębi serca odpowiedź Jezusowi na pytanie: „czy kochasz Mnie”?
Przemyśl, czy nie zrobiłeś krzywdy drugiemu człowiekowi (zdradą, brakiem miłości). Jeśli to możliwe, spotkaj się z nim i poproś o przebaczenie. Jeśli ktoś poprosi Cię o to samo, przebacz.
W drodze na krzyż - Szymon Cyrenejczyk
„I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego” - Ewangelia według św. Marka 15, 21.
Dzień jak co dzień, wracał z synami z pola. Byli w drodze do domu. Szymon Cyrenejczyk pewnie nie miał w tamtym dniu zamiaru, by pomagać skazanemu na śmierć Jezusowi w niesieniu krzyża. Spotkanie z cierpiącym Chrystusem wywróciło jego zamierzenia do góry nogami. Nie tylko plan tego dnia, ale i życia.
Czy pamiętasz takie momenty, kiedy Twój plan dnia został wywrócony do góry nogami? A może doświadczyłeś tego, że całe Twoje życie potoczyło się zupełnie inaczej niż tego chciałeś? Co wtedy czułeś? Naturalną reakcją człowieka w takim przypadku jest zazwyczaj niezadowolenie, zmieszanie. Szymon pewnie czuł się podobnie, ale podjął wyzwanie. Co sprawiło, że nie odmówił? Spotkanie ze spojrzeniem Jezusa? Zdecydował, że zostanie i pomoże, że zmierzy się z sobą i ciężarem krzyża, który dźwigał Chrystus.
Czy pomyślałeś kiedyś, że Szymon niósł i Twój krzyż?
Jezus wziął na siebie odpowiedzialność za moje grzechy i niósł je w drodze krzyżowej. Przejmując krzyż od Jezusa, Szymon niósł moje grzechy również za mnie. Pomyśl, ile razy zdarzyło się, że ktoś ponosił odpowiedzialność za Twoje winy, a Ty nawet nie pomyślałeś, żeby się do tego odnieść. Podziękować, przeprosić, pomodlić się za tę osobę. Pewnie Tobie również przyszło niejeden raz współdzielić czyjś krzyż. Krzyż choroby, żywiołowego temperamentu czy braku reakcji. Ile razy niesiemy krzyż codzienności, patrząc Bogu w oczy (w modlitwie, sakramentach, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu), tyle razy w Jego oczach znajdziemy zawsze miłość, która wspiera, dziękuje i dodaje siły. Chciejmy się zatrzymać na tym spojrzeniu.
Szymon z Cyreny i jego synowie, Aleksander i Rufus, zostali świętymi Kościoła katolickiego, prawosławnego i ormiańskiego.
ZADANIE
Zdejmij krzyż ze ściany, kiedy Ci jest ciężko i po prostu przytul się do niego
Styczeń - Pielgrzymi Galilei
Pan karmi - obfitość chleba
"Jedli wszyscy do syta i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i resztek z ryb” - Ewangelia według św. Marka 6, 42-43
Jezus jest nad Jeziorem Genezaret. Również tutaj przyszli za Nim ludzie. Idą za Nim, bo widzieli, jak uzdrowił wielu chorych. Ewangelista Marek zaznaczył, że na ich widok Chrystusa „ogarnęła litość”, bo byli „jak owce niemające pasterza”. Dlatego zaczął ich nauczać, wlewając nadzieję do ich serc.
Tymczasem dzień dobiegał końca, a tłum wciąż przy Nim trwał. Apostołowie zaczęli myśleć o posiłku dla zebranych ludzi. Zaproponowali Jezusowi, żeby wysłał ich do okolicznych miejscowości, by tam się posilili, lecz Jezus zaplanował wszystko inaczej. Najpierw zasugerował Apostołom: „Wy dajcie im jeść” (Mk 6,37). Uczniowie jednak widzieli tylko trudności materialne. Myśleli po ludzku i szukali ludzkich rozwiązań. Wciąż brakowało im wiary. Znaleźli chłopca, który miał pięć chlebów i dwie ryby. Jezus wziął te chleby i ryby, odmówił dziękczynienie i dokonał cudu ich rozmnożenia. Nakarmił wszystkich do syta, a ułomki chleba i resztki ryb zapełniły aż dwanaście koszy. Dla Jezusa każdy mały okruch jest ważny, On nie chce nikogo i niczego stracić, ale dać każdemu życie w obfitości. Cichy bohater tej przypowieści, mały chłopiec od pięciu chlebów i dwóch ryb daje nam również wspaniałą lekcję. Często jesteśmy przekonani, że ziemskie losy zależą od decyzji wielkich tego świata. Zapewne tak jest. Ale jakże często zależą od zwykłych ludzi, maluczkich tego świata, także od dzieci.
Ta scena rozmnożenia chleba jest zapowiedzią wydarzeń większych, które miały wkrótce się dokonać. Bez wątpienia jest zapowiedzią Eucharystii, niebiańskiego chleba, który będzie sycił nie tylko ciało, ale przede wszystkim duszę. Jezus pragnie odpowiedzieć na najgłębszy głód człowieka, głód Boga. On bowiem jako nasz Zbawiciel „do końca nas umiłował” i pozostał w swoim słowie i sakramentach, aby nas karmić chlebem życia w pielgrzymce w drodze do Ojca.
Czasami zdarza się, że i my żyjemy tak jak owce bez pasterza. Chodzimy swoimi drogami, często jesteśmy zagubieni, bo karmimy się byle czym. Brak ufności może stać się przyczyną tego, że Bóg ma związane ręce i nie może uczynić w naszym życiu tego, co by chciał. Cud rozmnożenia chleba i ryb jest dla nas dowodem, że Bóg się o nas troszczy, że pamięta o każdym z nas.
ZADANIE
Przeczytaj fragment Pisma Świętego opisujący rozmnożenie chleba (Mk 6, 34-44).
Zastanów się i porozmawiaj o tym z rodziną, jak każdy z was przeżywa Eucharystię. Czy przyjmujecie Ciało Jezusa z szacunkiem i miłością? Jak często przyjmujecie Komunię Świętą?
Pan szuka - zagubiona owca
„Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła” - Ewangelia według św. Łukasza 15, 6.
Przypowieść o zagubionej owcy zawiera w sobie paradoks: pasterz zostawia stado owiec i wyrusza po jedną, która zaginęła. Po ludzku można powiedzieć, że to jest nielogiczne: wystawia na niebezpieczeństwo dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, by ratować jedną zagubioną. Taka jest właśnie Boża logika, logika krzyża, wydania samego siebie, by dać życie wszystkim. Przypowieść ta jest obrazem troski Boga o to, co małe, cierpiące, zagubione i potrzebujące pomocy. Dlatego Dobry Pasterz, kiedy odnalazł „czarną” owcę, nie ukarał jej, ale wziął ją na ramiona, opatrzył rany i przyprowadził do owczarni.
Ta piękna przypowieść jest też przypowieścią o nas, o naszych odejściach i o dobrym kochającym Ojcu. Każdy z nas jest zagubioną owcą, która potrzebuje Jezusowych ramion, Jego łagodnego spojrzenia, Jego przebaczenia. Jezus kocha nas za darmo! Jeśli odejdziemy, to On pierwszy będzie nas szukał i wychodził na spotkanie. Dla Niego każda osoba jest kimś niepowtarzalnym i cennym. Każda jest Mu najdroższa. Boga nie przeraża życie człowieka uwikłanego w największe grzechy i słabości, dla Niego żaden człowiek nie jest nigdy stracony. To fundament naszej nadziei. Niezłomny fundament, dzięki któremu nadzieja istnieje nawet wtedy, gdy w nią wątpimy; istnieje, ponieważ Bóg nigdy z nas nie zrezygnuje. Nigdy też nie naruszy naszej wolności, nie będzie zatrzymywał nas siłą, gdy będziemy chcieli odejść.
Wśród nas też są tacy, którzy odchodzą z Kościoła i tracą wiarę. Jak ich postrzegamy? A jak zachowamy się, gdy wśród odchodzących z Kościoła będą nasze dzieci? Dla Jezusa „nie ma owiec ostatecznie zagubionych, a jedynie owce, które trzeba znaleźć na nowo. Trzeba dobrze to zrozumieć: dla Boga nikt nie jest całkowicie zagubiony. Nigdy! Aż do ostatniej chwili Pan szuka”1. Jezus zawsze będzie uczył nas tęsknoty za tymi, którzy odeszli i pozostawili po sobie puste miejsce.
ZADANIE
Przeczytaj fragment Pisma Świętego zawierający przypowieść o zagubionej owcy (Łk 15, 1-7).
Pomódl się za osoby odchodzące ze wspólnoty Kościoła.
Poproś dla siebie o łaskę troski o najsłabszych i odwagę poszukiwania zagubionych.
Pan uzdrawia - kobieta cierpiąca na krwotok
„Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!”. Ewangelia według św. Łukasza 8, 48.
Dwanaście lat udręki. Dwanaście lat ciężkiej, wstydliwej i poniżającej choroby. To los kobiety cierpiącej na krwotok, który sprawiał, że według Prawa była stale rytualnie nieczysta. Ciągły ból i wykluczenie społeczne. Jej nadzieja na znalezienie sposobu leczenia pozostała niezłomna także po tym, jak wydała cały majątek na lekarzy, a rezultatem było pogarszanie się stanu zdrowia. Ta bezimienna kobieta wreszcie usłyszała o Jezusie. Jej duszę przeniknął promień światła. Na nowo wstąpiła w nią nadzieja na uzdrowienie, na lepsze życie. Wierzyła, że gdyby mogła choćby tylko dotknąć Jego płaszcza, zostałaby uzdrowiona. Nie zawiodła się. Miłość, jaką odczuła ze strony Jezusa, z jaką wypowiedział do niej słowa, uzdrowiła jej duszę, jej serce, całą jej osobę. To miłość, jakiej nie znała, jakiej do tej pory nigdy nie spotkała.
Historia kobiety cierpiącej na krwotok to także historia wielkiej wrażliwości Boga na cierpienie ludzkie. Jego Miłość dokonuje tego, co po ludzku jest niemożliwe. Ten, kto wierzy, „dotyka” Jezusa i czerpie od Niego łaskę, która uzdrawia. Wiara jest właśnie „dotykaniem” Jezusa i czerpaniem od Niego uzdrawiającej mocy.
Może historia tej niewiasty to Twoja historia, lub kogoś z Waszej rodziny. Może żyją obok nas ludzie, którzy wydają się w bezpośrednim kontakcie trudnymi; czasami łatwiej ich po prostu wykluczyć z życia, mówiąc: „Ale to jest ich problem, co to nas obchodzi, niech sobie radzą sami”.
Tymczasem Jezus nigdy nie powie: „Radź sobie sam!”. Jezus wrażliwy na cierpienie ludzkie, skłania nas do myślenia również o tych wszystkich, którzy są odrzuceni przez społeczeństwo, którzy są skazani na samotność.
ZADANIE
Przeczytaj fragment Pisma Świętego opisujący uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok (Łk 8, 40-48).
Zastanów się, jak przeżywasz czas choroby. Czy w chwilach bezradności potrafisz zwracać się z wiarą do Boga? Czy doświadczyłeś już „dotyku” Jezusa? Jeśli nie, to poproś o to. Jeśli poczułeś już w swoim życiu uzdrawiającą moc Jezusa (uzdrowienie z dolegliwości fizycznych lub duchowych), podziękuj Mu za to.
Sprawdź, czy w Twoim otoczeniu nie ma jakieś osoby wykluczonej, odrzuconej przez innych. Zrób krok w jej stronę, zapytaj, w czym możesz pomóc, porozmawiaj, udziel wsparcia.
Pan zaprasza - św. Piotr
„Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” - Ewangelia według św. Łukasza 5, 10.
Szymon, rybak z Betsaidy, był człowiekiem o niezwykłej ambicji, niezwykłych planach i marzeniach. Jego życie upływało nad Jeziorem Galilejskim, na które wypływał setki razy, wypływał i często wracał z pustymi sieciami. Pewnego razu po nieudanym połowie doszło do spotkania, które przemieniło jego życie. Na brzegu jeziora Genezaret pojawił się Jezus. I Szymon został „złowiony”. Po tym spotkaniu zostawił dom, sieci, łódź i poszedł za Jezusem. Zapewne jeszcze dzień wcześniej nie przypuszczał, że odważy się na taki krok.
Jego powołanie dokonywało się w trzech odsłonach. Najpierw była zachęta ze strony Jezusa, aby zarzucił sieci w chwili, gdy nie miał nadziei na jakikolwiek połów. Chrystus wymagał od niego nadzwyczajnego zaufania i Piotr zdał ten egzamin. Zachęta Jezusa „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów” (Łk 5,4) była informacją, że przeżywanie powołania na „płytkich wodach” skazuje na płukanie pustych sieci. Życie bez głębi, z pustymi sieciami, przynosi zmęczenie i zniechęcenie. Drugim aktem była reakcja na obfity połów – cud Jezusa. Szymon padł do Jego stóp, mówiąc: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”(Łk 5, 8). Rybak z Galilei zobaczył swą małość i rozpoznał w Jezusie przychodzącego Mesjasza. Trzecim aktem było właściwe powołanie. Jezus uczynił Szymona – Piotrem Apostołem. Dał mu nowe imię, nowe zadanie i dodał otuchy: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5, 10). Przed Piotrem otworzył się nowy świat, nieznany, ale fascynujący.
Historia Piotra, choć była pełna burz, jest historią nadziei. Uczy nas, że jeśli uchwycimy się słów Jezusa, jeśli na słowa te będziemy „zarzucać sieci” (por. Łk 5, 5), to tak jak św. Piotr znajdziemy głębię, odnajdziemy życie. Z Jezusem możemy żeglować po morzu życia bez lęku, nie poddając się rozczarowaniu, gdy nic nie złowimy. Pan zaprasza nas słowami: „Nie bój się”, bo chce byśmy nigdy nie stracili nadziei. Otwiera przed nami nowe możliwości. Przyjmijmy więc zaproszenie: wypłyńmy na głębię z Jezusem! Również nasza mała, pusta łódka może być świadkiem cudownego połowu1.
ZADANIE
Przeczytaj fragment Pisma Świętego opisujący powołanie św. Piotra (Łk 5, 1-11).
Co oznaczają dla Ciebie słowa Jezusa „wypłyń na głębię, zarzućcie sieci”? Do czego wzywa mnie Jezus dziś? Odpowiedz na pytanie, a następnie podejmij w związku
z tym konkretne postanowienia. Zrealizuj je
Grudzień - W drodze do Betlejem
Bóg prowadzi - u żłóbka Pana.
„W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: »Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie«” - Ewangelia według św. Łukasza 2, 8-12.
Jesteśmy w liturgicznym okresie Bożego Narodzenia, oglądamy wiele pięknych stajenek w naszych kościołach. Podczas zwiedzania kościołów może komuś z nas przyszło na myśl, że wtedy, gdy rodził się Jezus, było łatwiej, prościej uwierzyć w Pana Boga. Czy jednak na pewno?
Była noc, pasterze spokojnie strzegli swoich owiec przed niebezpieczeństwem, przed drapieżnikami. Czy wydarzyło się coś szczególnego? Czy faktycznie chóry anielskie oznajmiły pasterzom tę radosną nowinę? Czy rzeczywiście jasność ich ogarnęła? A może nic takiego się nie wydarzyło, może to był po prostu wewnętrzny głos, który kazał im pójść zobaczyć, co się dzieje w ich miejscu schronienia, w stajence lub, jak mówią inni, w grocie.
Poszli za tym głosem z przekonaniem, że właśnie tak trzeba. Co zobaczyli? To, co ujrzeli, z perspektywy ludzkiej było zwyczajne: młode małżeństwo z nowo narodzonym dzieckiem. Jednak oczami wiary dostrzegli niesamowitość tego wydarzenia. Zobaczyli i uwierzyli… i jasność ich ogarnęła – wszystko stało się jasne.
„Pielgrzym nadziei” widzi więcej, wsłuchuje się głos, który słyszy w swoim wnętrzu (a może w informacje usłyszane od innych), rozeznaje wolę Pana Boga i za nią podąża. Czasami dzieje się to całkowicie wbrew rozsądkowi i logice, ale „pielgrzym nadziei” ma wewnętrzne przekonanie co do słuszności decyzji podążania za głosem Pana. A potem widzi (często rzeczy zwyczajne, naturalne), ale wierzy (że z woli Pana Boga znalazł się w takiej sytuacji, miejscu, czasie, spotkał taką, a nie inną osobę).
ZADANIE
Podczas codziennej modlitwy poproś Pana Boga o zrozumienie, jaka jest Jego wola względem Ciebie i Twojej rodziny i jak możesz ją zrealizować.
Przypomnij sobie przynajmniej jedną, Twoim zdaniem, „dziwną sytuację” w życiu, zastanów się, czy nie była ona wiadomością wysłaną do Ciebie od Pana Boga.
Miało być inaczej... Betlejem
„Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” - Ewangelia według św. Łukasza 2, 7.
Młodzi małżonkowie, Maryja i Józef, są właśnie w drodze do Betlejem. Wiedzą, że już za kilka dni na własne oczy zobaczą Tego, który został powierzony ich pieczy – Syna Bożego. Rozmawiają. Radość i poczucie wybraństwa mieszają się z obawami, czy podołają tak wielkiemu i ważnemu zadaniu: opiece nad Synem Człowieczym. Chcą dla Niego jak najlepiej, snują plany, by zapewnić Mu jak najlepsze warunki życia i rozwoju. Zadają sobie pytanie: co Pan Bóg jeszcze dla nich przygotował? czym ich jeszcze zaskoczy? jak będzie wyglądała przyszłość?
Nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Szukają godnego pokoju, aby Maryja mogła urodzić, jednak nie ma dla nich nigdzie miejsca, wszystko zajęte przez pielgrzymów, którzy przyszli do Jerozolimy, aby „dać się zapisać”. Jezus, Syn Boży, rodzi się w stajni, w której jeszcze niedawno były zwierzęta. A Maryja „owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie”. Co się stało z marzeniami małżonków o byciu najlepszymi rodzicami/opiekunami dla Jezusa? Przecież miało być inaczej. Miał się urodzić w domu, w najlepszej pościeli, miał był położony w nowym łóżeczku, które przygotował dla Niego Józef. Zawiedli? A może taka właśnie była wola Pana Boga?
Bycie „pielgrzymem nadziei” to zgoda na własną niedoskonałość, to rezygnacja z perfekcjonizmu i własnego pięknie poukładanego świata. To ufne mówienie Panu Bogu: ja już nie potrafię, nie mam pomysłu, nie mam siły, nie wiem, co dalej. Panie Boże Tobie się powierzam, bo wszyscy zawiedli, bo sam siebie może zawiodłem. Ale mam ufność, że Ty nie zawiedziesz, że z mojej bezradności wyprowadzisz siłę, że pokażesz mi nową drogę, że odzyskam moc, aby iść dalej. Bóg nie oczekuje od nas, że będziemy doskonali. On chce, abyśmy Jemu powierzali nasze słabości, aby mógł je przemieniać.
ZADANIE
Zadbaj o stajenkę betlejemską w swoim domu. Jeśli już ją masz, dodaj jakiś element, może swoje zdjęcie lub figurki, które będą przedstawiać członków Twojej rodziny. Jeśli do tej pory nie miałeś jej, to postaraj się taką przygotować w tym roku. Nie musi być piękna i doskonała, niech będzie zwyczajna, ale pełna miłości do Boga.
Zaufanie pomimo... - Św. Józef
"Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: »Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów«” - Ewangelia według św. Mateusza 1, 18-21.
Józef, młody cieśla z Nazaretu, słynie ze swoich solidnych wyrobów, jest powszechnie szanowanym członkiem społeczności. Niedawno zaręczył się z Maryją, piękną, pobożną i bardzo przyzwoitą kobietą z sąsiedztwa. Już planują ślub, powiadomił o tym fakcie krewnych i znajomych. Wszyscy wraz z nim cieszą się z tych zaręczyn.
Ale o czym mówi do niego Maryja…? że będzie Matką…? że za sprawą Ducha Świętego…? że to Syn Boga…? To chyba nie dzieje się naprawdę!
Józef kocha Ją bardzo, ale nie rozumie, o co chodzi, co się stało. Co teraz ma zrobić? Jeśli wyda się że Maryja jest brzemienna, grozi Jej niebezpieczeństwo, a on straci reputację. Może najlepszym rozwiązaniem będzie oddalenie Jej tak, żeby nikt się o niczym nie dowiedział? Zdaniem Józefa to najlepszy sposób na ochronę Maryi i własnego dobrego imienia. Jednak Pan Bóg ma inne plany: „nie bój się wziąć do siebie Maryi”. Jak wiele potrzeba zaufania Bożej Opatrzności, aby zgodzić się na taką sytuację.
Bycie „pielgrzymem nadziei” oznacza takie zaufanie Bogu, które pozwala przyjąć każdą sytuację z wiarą, że Pan Bóg potrafi wyprowadzić z niej coś dobrego. To ufność, chociaż teraz wszystko we mnie się buntuje, to moje „tak” wypowiedziane Bogu, będące początkiem czegoś nowego. Może innego niż moje wyobrażenia, może nie zawsze łatwego, ale czegoś, co sprawi, że odnajdę szczęście prawdziwe, niewyobrażalne. To pewność, że działanie zgodnie z Bożym zamysłem zawsze daje radość i poczucie, że nie idę przez życie sam, że Bóg jest tuż obok mnie.
ZADANIE
Odszukaj w swojej pamięci sytuacje, w których miałeś pretensje do Pana Boga i ludzi, sytuacje, w których doświadczyłeś krzywdy lub niesprawiedliwości.
Zastanów się, jak się zakończyły te historie. Powierz je Panu Bogu, poproś, aby był przy Tobie we wszystkich trudnych momentach.
Zgoda na nieoczekiwane - Zwiastowanie
„W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: »Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą«.
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: »Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.
Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. […]«. Na to Maryja rzekła do anioła: »Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?« Anioł Jej odpowiedział: »Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym«. […] Na to rzekła Maryja: »Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!« Wtedy odszedł od Niej anioł” - Ewangelia według św. Łukasza 1, 26-38.
Maryja – młoda kobieta – mieszka w niedużej miejscowości, zwanej Nazaret. Podobnie jak większość kobiet w jej wieku zajmuje się zwyczajnymi sprawami: krząta się przy domu, pomaga rodzicom i krewnym. Ma marzenia i plany na przyszłość. Niedawno zaręczyła się z Józefem, planują już ślub, potem wspólne życie. Wydaje się, że wszystko układa się tak, jak trzeba, jest dobrze. Nie ma wątpliwości, że Pan Bóg Jej obficie błogosławi.
I nagle to niecodzienne spotkanie z Aniołem Gabrielem… Fakt czy może halucynacja? I ta dziwna obietnica, że zostanie Matką Syna Bożego. Czy zrodziły się w Niej pytania o to, jak zareaguje Józef, gdy się dowie, że Ona zostanie matką? Jak o tym powiedzieć rodzicom, krewnym i znajomym? Po ludzku Maryja znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Jej niemalże idealny świat nagle rozpadł się na kawałki. Z jednej strony została wybrana przez Boga, powierzono Jej wspaniałą i odpowiedzialną rolę Matki Syna Bożego, z drugiej jednak strony musiała mierzyć się z domysłami ludzi, niedowierzeniem innych, rezygnacją ze swoich marzeń i planów.
Bycie „pielgrzymem nadziei” to wpuszczenie Pana Boga w moje „tu i teraz”. Może moje plany i marzenia legną w gruzach, może będzie się trzeba zmierzyć z niezrozumieniem i wyśmianiem przez innych, może wcale nie będzie tak pięknie, jakby się mogło wydawać. Jednak mówiąc Bogu „tak”, można mieć pewność, że wraz z nowym zadaniem Pan Bóg daje siły, mądrość i łaskę do wypełnienia tego, czego od każdego z nas oczekuje. Wyposaża nas na drogę, do której nas wzywa. I ostatecznie Pan Bóg daje nam więcej dobra i miłości, niż możemy to sobie wyobrazić.
ZADANIE
Przeczytaj z domownikami fragment z Pisma Świętego opisujący Zwiastowanie (Łk 1, 26-38), następnie we wspólnej modlitwie podziękujcie Maryi za Jej „tak”.
Pielgrzymi nadziei - przygoda życia.
„Idźcie więc i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach! Udzielajcie im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! Nauczajcie ich, aby zachowywali wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata” - Ewangelia według św. Mateusza 28, 19-20.
W jednej z religijnych piosenek, odnoszącej się do przytoczonego fragmentu Ewangelii, możemy usłyszeć między innymi takie słowa:
Przekażcie światu mój Ogień Pokoju i Miłosierdzia
Nieście wszystkim orędzie nadziei
Moje światło niech świeci wśród was
Nie lękajcie się, Ja jestem z wami
Nie lękajcie się, Ja jestem z wami
Nie lękajcie się, Bóg jest miłością
Nie lękajcie się, trwajcie mocni w wierze1.
Pan Jezus posyła każdego z nas, podobnie jak kiedyś posyłał swoich uczniów. Posyła nas do ludzi, których codziennie spotykamy w miejscach pracy i wypoczynku. Daje nam konkretne zadania: pozyskiwania uczniów, przekazywania słów Ewangelii, niesienia orędzia nadziei. Zaprasza nas do najpiękniejszej przygody życia, jaką jest pielgrzymowanie z Nim do Domu Ojca.
Rok jubileuszowy, który właśnie rozpoczynamy pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”, ma przypomnieć naszą chrześcijańską tożsamość, wskazać miejsce w sztafecie pokoleń, które niosą światu „Ogień Pokoju i Miłosierdzia” i „orędzie nadziei”.
Zapraszamy do wspólnej wędrówki z przygotowanymi dla Państwa materiałami. W kolejnych tygodniach będziemy kolejno przyglądać się tym, którzy nas poprzedzili w tej pielgrzymce, aby następnie z zapałem wyruszyć w drogę, kierując się Bożą logiką miłości, nadziei i pokoju. Zapraszamy do wspólnej pielgrzymki po drogach naszej codzienności, która – jak ufamy – stanie się niezwyczajna.
ZADANIE
Porozmawiaj z rodziną o tym, czym jest pielgrzymka, co warto zabrać w drogę, a następnie zaplanujcie w tym roku (między grudniem 2024 a listopadem 2025) przynajmniej jedną pielgrzymkę pieszą, samochodową lub autokarową, na którą wybierzecie się całą rodziną.