Majowe rozważania o wierze
31 maja - Czciciele Maryi są wierni w wierze
Od kiedy istnieje Kościół święty, historia udowadnia, że kto miał prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Panny, wiary nie tracił. A jeśli nawet u czciciela Maryi słabła czasami wiara, trwało to zazwyczaj krótko i wkrótce ją odzyskiwał z powrotem. Faktem jest także, iż nie tylko poszczególni ludzie, ale i narody całe, odznaczające się czcią ku Matce Bożej, nie sprzeniewierzyły się Chrystusowi, lecz wiernie wytrwały przy prawdziwej wierze, głoszonej przez Kościół katolicki.
Bywały niekiedy chwile w życiu narodów czczących Najświętszą Pannę, np. w Polsce, że wielu zatraciło prawdziwą wiarę Chrystusową. Jednak po krótkim okresie błędu - podobnie jak w życiu poszczególnych ludzi - narody wielbiące Matkę Chrystusa powracały do wierności względem nauki Chrystusa.
Maryja jest bowiem Matką troskliwą, starającą się o życie duchowe swych dzieci. A ponieważ podstawą owego życia jest wiara, dlatego Najświętsza Panna stara się, aby Jej dzieci wierzyły Bogu i stosownie do tego kształtowały swoje postępowanie.
Wiara Matki Bożej otrzymała obfitą nagrodę u Boga. Spełniło się bowiem w Jej życiu wszystko, cokolwiek Jej Bóg obiecał – spełniło się zarówno w życiu doczesnym, jak i w wieczności.
Matka Boża pragnie, by i na nas spełniły się także wszystkie obietnice Boże. Życiem więc swoim uczy nas wiary żywej i silnej, mężnej i wytrwałej, wiary we wszystko, co Bóg powiedział, albowiem On mocen jest uczynić wszystko, co obiecał. Wstawiennictwem zaś swoim wyjednywa nam Matka nasza łaskę wiary, na podobieństwo wiary swojej.
Szczęśliwy człowiek, który wierzy Bogu. Wszyscy bowiem, co wierzą, zwalczą przeciwności, dokonają czynów sprawiedliwych, otrzymają obietnicę Bożą (Hbr 11,33). Błogosławiony człowiek, który wierzy Bogu, albowiem spełni się na nim wszystko – jak w życiu Matki Bożej - co zostało powiedziane od Boga. "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła", o Maryjo! Błogosławieni są ludzie, którzy świętą wiarę u Ciebie zaczerpną i według Twojego wzoru wierzyć i żyć będą.
30 maja - Maryja pośredniczką łaski wiary
Albowiem i dzisiaj wyjednywa Matka Boża łaskę wiary dla ludzi przez swoje wstawiennictwo u Boga w niebie. "To zaś macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie - uczy Sobór Watykański II - aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny" (KK 62).
Matka Najświętsza podczas swego życia na ziemi zdobyła wiele zasług i dzisiaj będąc w niebie może z własnej obfitości udzielać innym swej pomocy. Najwięcej zasługi miała Matka Boża podczas męki Zbawiciela. Towarzyszyła Ona Chrystusowi i stała pod Jego krzyżem z miłością i te cierpienia stały się Jej skarbem w niebie, z których może czerpać, aby pomóc ludziom. Właśnie podczas męki powierzył Pan Jezus dusze ludzkie i Matkę swoją uczynił Matką ludzi. W niebie zatwierdził Syn Boży to, co powiedział na krzyżu, i uczynił swą Matkę pośredniczką i rozdawczynią wszelkiej swojej łaski dla człowieka. Od chwili wniebowzięcia jest Najświętsza Panna względem nas – swych duchowych dzieci - Matką wszelkiej łaski Bożej, a więc też i łaski wiary. Rola każdej matki polega na tym, że daje ona życie dziecku i je wychowuje. Nadprzyrodzone życie człowieka zaczyna się przez akt wiary i przez wiarę wzrasta. Więc nasza Matka duchowa - Maryja wyprasza i udziela nam łaski wiary i przez Jej pomoc żyjemy z wiary, by nagrodę wiary otrzymać.
Dlatego Kościół odnosi do Matki Bożej słowa Pisma św. mówiące o życiu i zbawieniu: "Kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana" (Prz 8,35). Nasza Matka Najświętsza udziela nam przede wszystkim łaski wiary, bo "bez wiary nie można podobać się Bogu" (Hbr 11,6), bez wiary niepodobna się zbawić. Udzielając nam łaski wiary, udziela nam życia. Zachowując w nas wiarę do śmierci, zapewnia nam przez to zbawienie.
29 maja - Maryja przyczyniła się do wiary Apostołów
Posiadamy ponadto wyraźną wzmiankę w Ewangelii, iż Matce Najświętszej zawdzięczają swoją wiarę w Chrystusa nawet apostołowie. Apostołowie, powołani przez Pana Jezusa, chodzili z Nim, słów Jego słuchali, ale początkowo myśleli, że jest On tylko nauczycielem, mistrzem jak wielu innych. Skłonni byli sądzić, że Chrystus jest posłańcem Bożym, jakim był np. współczesny im Chrzciciel. Dopiero wstawiennictwo Maryi otworzyło im niejako oczy, że spojrzeli oni na swego nauczyciela - z wiarą.
Powodem takiej odmiany stał się niepozorny fakt, powodujący interwencję Najświętszej Panny, a w swym następstwie rodzący nadprzyrodzoną wiarę w sercach apostołów. Faktem owym był brak wina na godach w Kanie Galilejskiej. Dobre serce Maryi spostrzegło niedostatek i pragnęło mu zapobiec. Zwróciła się więc do swego Syna, o którym wiedziała, że jest Bogiem wszechmocnym, i rzekła: "nie mają już wina" (J 2,3). Jakkolwiek "jeszcze nie nadeszła godzina" Zbawiciela, spełnił jednak prośbę Matki swojej, wspomógł gospodarzy w niedostatku przez to, iż po prostu zamienił wodę w wino najlepsze. Był to pierwszy cud Chrystusa, cud uczyniony na prośbę Maryi.
Cud ten sprawił jednak więcej, niż Maryja zamierzała. Ona chciała pomóc potrzebującym, ale Jej wstawiennictwo zdziałało i skutek nadprzyrodzony - obudziło wiarę w sercach apostołów. Mówi bowiem św. Jan o cudzie w Kanie w ten sposób: "Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie" (J 2,11). Zaopatrzenie potrzebujących w wino stało się przyczyną pierwszego aktu nadprzyrodzonej wiary apostołów w Bóstwo Jezusa Chrystusa. Skoro bowiem ujrzeli uczniowie moc Bożą w Jezusie, skoro spostrzegli cud prawdziwy, otworzyły się im oczy duszy i poznali, że ich Mistrz jest nie tylko wielkim Nauczycielem, ale - i Synem Bożym.
Jeśli później apostołowie tak jasno i wyraźnie wyznawali swą wiarę mówiąc: "A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Synem Bożym" (J 6,70), to początek owej wiary miał właśnie miejsce w Kanie na skutek cudu zdziałanego na prośbę Maryi. Słusznie zatem można powiedzieć, że Najświętsza Panna stała się wtedy - Matką wiary apostołów. Podobnie też przez swą prośbę i wstawiennictwo wyprasza łaskę wiary wszystkim ludziom dobrej woli.
28 maja - Matka naszej wiary
Najświętsza Maryja Panna jest Matką naszej wiary najpierw dlatego, ponieważ dała nam Jezusa Chrystusa, Zbawiciela - twórcę i dawcę wszelkiej łaski - więc i łaski wiary.
Jezus Chrystus stał się człowiekiem przez Maryję, więc też i przez Nią otrzymaliśmy wszystko, co Zbawiciel sprawił w duszach ludzkich. Przyjął On życie ziemskie przez Matkę Najświętszą, stając się głową Mistycznego Ciała złożonego z wszystkich wierzących; więc i wszystkie członki tego ciała otrzymały życie nadprzyrodzone przez Najświętszą Pannę. Jak Maryja zrodziła Chrystusa, aby stał się Zbawicielem ludzi, tak też rodzi ludzi dobrej woli do życia z wiary, aby się stali dziećmi Bożymi.
Matka Najświętsza stała się drogą, przez którą Syn Boży raczył zstąpić do ludzi na ziemię. Ona też jest drogą, po której ludzie wstąpić mogą do Boga. Zasługa Matki Bożej w dziele zbawienia jest dlatego tak wielka, że zgodziła się Ona dobrowolnie zostać Matką Zbawiciela oraz poświęciła się zupełnie Synowi Bożemu na ziemi. Kiedy Pan Bóg stwarzał wszechświat cały, nie pytał nikogo o zgodę, kiedy jednak miał posłać Syna swego Jednorodzonego, aby zbawił świat, zapytał Maryję. "Było wolą Ojca miłosierdzia - uczy Sobór Watykański II - aby Wcielenie poprzedziła zgoda Tej, która przeznaczona została na matkę" (KK 56). Moment zwiastowania świadczy o tym najwyraźniej.
Bóg wprawdzie wybrał Maryję na Matkę Zbawiciela, ale nie przymuszał Jej do przyjęcia tej godności. Chciał, aby Ona sama okazała swą wolę i gotowość - czekał więc na Jej dobrowolną zgodę. Dopiero wówczas, gdy Maryja się zgodziła, odwieczny Syn Boży, stał się człowiekiem i przyjął ludzkie ciało w Jej łonie. Tak to Maryja "zgadzając się na słowo Boże, stała się Matką Jezusa, a przyjmując zbawczą wolę Bożą całym sercem, nie powstrzymaną żadnym grzechem, całkowicie poświęciła siebie samą, jako służebnicę Pańską, osobie i dziełu Syna swego" (KK 56).
Całe ziemskie życie poświęciła i pracowała jedynie dla Zbawiciela. Opiekowała się Nim, karmiła Go i wychowywała. A Zbawiciel przyniósł nam życie i łaskę. Więc Maryja z własnej woli, dobrowolnie dała nam i wychowała Dawcę łask wszelkich. Słusznie zatem możemy Ją uważać za Matkę łaski wiary - Matkę naszej wiary.
27 maja - Nagroda chwały wiecznej
Najwyższą nagrodą wiary jest zbawienie wieczne. Powiedział bowiem Pan Jezus, że kto "uwierzy... będzie zbawiony" (Mk 16,16). Mówił też: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem..." (J 11,25). Człowieka o silnej wierze, który nie ulegnie przeciwnościom życia, lecz zwycięży złość świata, Chrystus zapewnia "Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie" (Ap 3,21). A któż mężniej wierzył niż Matka Najświętsza? Któż bardziej, aniżeli Ona zwyciężył swą wiarą wszelką wątpliwość i cierpienie? Jeżeli Pan Bóg przyrzekł, że "odda każdemu według uczynków Jego" (Rz 2,6), to na jaką nagrodę zasłużyła Maryja, której wiara była najdoskonalsza, a życie najsprawiedliwsze? Dlatego też wynagrodził Ją Bóg w sposób szczególny.
Zachował bowiem Jej ciało od zepsucia w grobie, gdyż zabrał Ją z duszą i ciałem do nieba, gdzie dał Jej królestwo swego Syna: królestwo miłosierdzia i dobroci, ukoronował Ją na Królową nieba i ziemi. Za swą wiarę i posłuszeństwo otrzymała Maryja rządy nad duszami ludzkimi, aby wiarę swoją mogła przeszczepić w serca tych, którzy jeszcze pielgrzymują na ziemi.
Pan Bóg nagradza również każdego człowieka wierzącego. Także i nam, jeśli szczerze i głęboko wierzyć Mu będziemy, wiara zapewni pokój i wewnętrzne zadowolenie już tu na ziemi, nagrodzi nas śmiercią szczęśliwą i szczęśliwym życiem w wieczności.
Pan Bóg obiecał życie wieczne w nagrodę za żywą wiarę człowieka, a "mocen jest On również wypełnić, co obiecał" (Rz 4,21). Cały świat się zmienia, lecz nie przemijają słowa i obietnice Boże. Nie przemijają też na wieki ludzie, którzy Bogu zawierzą.
Moc Boża nie tylko kieruje losami ziemskimi, lecz sięga poza śmierć człowieka, poza grób ciała ludzkiego. Bóg bowiem nie jest "Bogiem umarłych, lecz żywych" (Mt 22,32). Życiem duszy na ziemi jest wiara w Boga. Ona też zapewnia szczęśliwe życie w wieczności. Jak hojnie została nagrodzona wiara Najświętszej Panny, tak hojnie również nagrodzona bywa wiara każdego człowieka. A nagroda ta jest i tu na ziemi obfita w dary, których nigdzie poza Bogiem znaleźć nie można, jest ona obfita także w wieczności. Wiara bowiem opiera wszystko na Bogu, a Bóg jest wieczny i prawda Boża trwa na wieki. Na wieki też rozciąga się Jego najwyższa nagroda za wiarę.
26 maja - Śmierć szczęśliwa - ukoronowaniem życia w wierze
Szczególnie wielką nagrodą za wiarę szczerą i głęboką jest śmierć szczęśliwa. Jak wiara Matki Najświętszej była najdoskonalszą na ziemi, tak też i Jej śmierć była najszczęśliwszą. Podczas
ziemskiego życia doświadczył Ją Bóg najróżnorodniejszymi cierpieniami, lecz Ona mężnie przetrwała wszelką próbę. Kiedy więc nadszedł koniec ziemskiego życia, Bóg najsprawiedliwszy sprawił, że śmierć Maryi stała się słodkim i spokojnym zaśnięciem z tęsknoty i miłości.
Mówi św. Alfons, że trzy rzeczy zaprawiają goryczą śmierć człowieka: przywiązanie do świata, wyrzuty sumienia i niepewność zbawienia. Maryja była wolna od tych trzech rzeczy. Umierała z wiarą, spokojna i pewna swego zbawienia. Świat nigdy nie przedstawiał dla Niej żadnej wartości. Dawno się go wyrzekła. Kochała swe ubóstwo i niczego na ziemi nie pragnęła, chciała jedynie żyć dla Boga. Bliższa Ona była Bogu niż światu. Kiedy więc nadeszła chwila opuszczenia świata i odejścia do Boga, Jej wiara głęboka napełniała Ją wewnętrzną radością.
Wierząc Bogu najzupełniej przez całe swe życie, Maryja starała się być Mu we wszystkim posłuszna, doskonale pełniła Jego wolę od pierwszej swej myśli świadomej. Nie popełniła najmniejszego grzechu, więc też nie odczuwała niepokojów sumienia. Przeciwnie, była przeniknięta ufnością w nieskończoną sprawiedliwość i dobroć Boga.
Ludzie w chwili śmierci obawiają się o swe zbawienie, bo nie znali Boga, nie wierzyli Mu szczerze. Maryja natomiast znała Boga, gdyż Jej wiara żywa wiele mówiła o Bogu mądrym i świętym, dobrym i miłosiernym. Skoro więc spostrzegła, że nadchodzi koniec życia, z serca Jej wyrywały się słowa tęsknoty: "Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże. Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego: kiedyż więc przyjdą i ujrzę oblicze Boże?" (Ps 41,2).
Człowiek nie obawia się tego, za czym tęskni. Bez obawy też odchodziła Matka Najświętsza do Boga. Przeciwnie, szła w wieczność z tą samą wiarą, z jaką żyła na ziemi. Żyła zaś w Bogu i dla Boga, kończyła więc swe ziemskie życie także z Bogiem - spokojna, szczęśliwa i błogosławiona. Albowiem sam Bóg polecił napisać w świętej księdze: "Błogosławieni - szczęśliwi - którzy w Panu umierają" (Ap 14,13).
25 maja - Radość - najwyższą nagrodą za wiarę
W nagrodę za ochotną wiarę obdarzał Pan Bóg Maryję najwyższymi radościami. Bywa, że ludzie szukający szczęścia na ziemi z dala od Boga - znajdują gorycz i zniechęcenie. Natomiast wierzący - choć nie szukają wprost radości, lecz spełnienia woli Bożej - znajdują Boga, a przez Niego i w Nim najwyższe szczęście, o jakim niewierzący pojęcia nie mają.
Gdy Maryja uwierzyła Bogu i na zwiastowanie anioła odpowiedziała, że gotowa jest spełnić wszystko, gdyż jest służebnicą Pańską, w nagrodę za Jej wiarę, Bóg napełnił Ją ogromną radością. "Wielbi dusza moja Pana - mówiła o swym szczęściu - i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy" (Łk 1,46-47). Radością Najświętszej Panny było też narodzenie Chrystusa, Jego dzieciństwo, a zwłaszcza - jedyne w swoim rodzaju - rozmowy z Nim prowadzone.
Radością też najwyższą wynagrodził Pan Bóg mężną wiarę Matki Najświętszej, okazaną pod krzyżem i po złożeniu ciała Chrystusowego do grobu. Oto bowiem po swym zmartwychwstaniu Pan Jezus ukazał się najpierw swej Matce, ponieważ Ona wierzyła w Jego zmartwychwstanie nawet wówczas, gdy ciało Ukrzyżowanego zostało przywalone ciężkim kamieniem grobowym. Jakąż radością musiał być dla Niej ów poranek wielkanocny, kiedy pierwsza ujrzała powstałego z martwych swego Syna i przekonała się, że Ten, co cierpiał tak boleśnie i umarł na krzyżu – żyje uwielbiony.
Wiara nie jest smutna, chociaż uczy smutki znosić w spokoju. Cierpią ludzie niewierzący podobnie jak wierzący. Ale tylko człowiek o głębokiej wierze potrafi spokojnie cierpieć, umie zaufać mądrości i dobroci Boga. Dzięki temu doznaje już tu na ziemi takiej radości, o jakiej niewierzący pojęcia nie mają. Niewiara może dać chwilową przyjemność, wygodę i używanie życia. Nie potrafi jednak w pełni rozradować całej duszy ludzkiej. Rozradowanie ducha, radość najwyższą i pełną potrafi dać człowiekowi tylko wiara w Boga.
Choćby życie człowieka wierzącego było tak ciężkie i bolesne jak życie Matki Bożej na ziemi, może ono jednak być naznaczone głęboką radością, jaka wypełniała duszę Maryi, radością w Bogu i Zbawicielu, na którym polega się całkowicie.
24 maja - Zadowolenie z życia - nagrodą za wierność
Matka Najświętsza nie tylko była pełna pokoju wewnętrznego, lecz także Jej głęboka wiara dawała Jej całkowite zadowolenie w życiu na ziemi. A warunki, w jakich ono upływało, nie były wcale do pozazdroszczenia. Maryja od dzieciństwa była uboga. Ubogim rzemieślnikiem był Jej oblubieniec św. Józef. Ubogim był Jej dom w Nazarecie. Nawet kiedy została wybrana na Matkę Syna Bożego, zewnętrzne warunki Jej życia wcale się nie poprawiły, lecz raczej z tego tytułu doszły nowe trudności - aż do poniżenia, którego doznała jako Matka Ukrzyżowanego. Pomimo tych ciężkich warunków, Najświętsza Panna ze wszystkiego była zadowolona. Wierzyła bowiem Bogu, a z tej wiary płynęło zrozumienie wartości ubogiego życia. Wiara Maryi rzucała dziwne promienne światło na wszystkie Jej ludzkie niedole. Wiara bowiem mówiła Jej, że takie warunki życia są najlepsze, jakie Bóg człowiekowi przeznaczył, i dlatego każde, nawet bolesne doświadczenie przyjmowała Ona z radością wewnętrzną. Nawet całkowite opuszczenie po złożeniu ciała Chrystusa do grobu przyjęła z zupełnym poddaniem się Bogu, bo wiara mówiła Jej, że jedna tylko rzecz jest ważna na ziemi: wiernie pełnić wolę Boga i przez to być sercem przy Nim.
Dla człowieka wierzącego być przy Bogu oznacza najgłębsze zadowolenie w życiu. Przekonanie o tym, że wystarczy żyć z Bogiem i dla Boga, aby naprawdę niczego więcej nie pragnąć i chodzić w światłości pełnego zadowolenia na ziemi - jest właśnie nagrodą wiary. "Kto we Mnie wierzy - powiedział Pan Jezus - nigdy pragnąć nie będzie" (J 6,35). Nie będzie tęsknił za lepszym losem, nie będzie szukał wygodniejszych warunków, nie będzie łaknął skarbów tej ziemi - bowiem wierząc, posiadał będzie prawdziwą, Bożą pełnię życia, która nie zna braków.
Powiedział również Pan Jezus: "Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia" (J 8,12). Kto wierzy Bogu, nie ma wątpliwości na ziemi, nie męczy się zdarzeniami, których nie pojmuje, bo wiara jest światłem, które tłumaczy wszystko w tym życiu. Daje ona zawsze jasną odpowiedź na wszystko. Bo to mądrość Boża kieruje wszystkim, a zatem kieruje najlepiej. Komu takie światło świeci na ziemi, jest ze wszystkiego zadowolony, tak jak zadowolona była ze swego życia ziemskiego Najświętsza Maryja Panna, choć ono niekiedy było bardzo bolesne.
23 maja - Spokój wewnętrzny - nagrodą za wierność
Wielu ludzi żyje na ziemi w ciągłym niepokoju. Martwią się o sprawy codzienne, o warunki życia, o zdrowie, o przyszłość itp. Szukają powodzenia, a gdy je znajdą, pragną czegoś nowego. Chcą być bogaci, a zawsze im wszystkiego mało. Pragną szczęścia, a nikt go na świecie nie ma tyle, ile pragnął. Żyją w niepokoju, gdyż w końcu wszystko ich zniechęca i przygnębia.
Wielu uczonych próbowało znaleźć sposób, aby uzyskać spokój. Jak dotąd nikomu z nich się to nie udało. Jedynie Bóg może dać człowiekowi prawdziwy pokój. Jedynie głęboka wiara w Boga, będącego Panem życia, śmierci oraz wieczności może napełnić prawdziwym pokojem.
Matka Boża wiodła życie ziemskie w ubóstwie, doświadczyła wielu cierpień, była świadkiem najboleśniejszej śmierci własnego Syna na krzyżu. Mimo to nigdy nie straciła wewnętrznego pokoju ducha. Nawet wśród największych boleści była spokojna, nie rozpaczała, nie traciła ufności w dobroć i opiekę Bożą. Była we wszystkim poddana woli Boga i gotowa wypełnić wszystko, czego On od Niej wymagał, choćby to wymagało największej ofiary.
Ten dziwny spokój w duszy Maryi był wynikiem Jej pokornej wiary, dającej pewność bezwzględną, że cokolwiek Bóg czyni i czego wymaga, robi to powodowany najwyższą mądrością i wielką ku nam miłością. Pan Jezus zapewniał, że kto wierzy Jego słowom, kto trwa przy Bogu, cieszyć się będzie pokojem, jakiego świat dać nie może (J 14,27). Ten pokój Boży przepełniał tak całkowicie wierzącą duszę Najświętszej Panny, że nawet patrząc na śmierć krzyżową swego Boskiego Syna nie zachwiała się, lecz pełna zaufania w Opatrzność Bożą - trwała mocna w wierze.
Podobny spokój wewnętrzny osiągają wszyscy ludzie mający głęboką wiarę. Kto wierzy Bogu, ma zupełną pewność, że On wszystkim kieruje dla naszego dobra. Wiara skłania do posłuszeństwa względem Boga, a kto Go słucha, niczego na ziemi bać się nie potrzebuje. Pokój płynący z wiary jest siłą tak wielką, że przełamać jej nie potrafią żadne ziemskie przeciwności, choćby groźba ich podobna była do wielkiej burzy morskiej.
22 maja - Potrzeba wiary mężnej w wobec śmierci
Gdy Pan Jezus umierał na krzyżu, "mrok ogarnął całą ziemię" (Łk 23,44). Lecz gdy zdjęto zmarłe Jego ciało i złożono je na łonie Matki, gdy Ona owinąwszy je w prześcieradło odprowadziła do grobu, gdy grób zamknięto ciężkim kamieniem, jeszcze większy mrok opanował Jej duszę i ową garstkę wiernych biorących udział w pogrzebie Chrystusa.
Co myśleli najbliżsi po złożeniu Zbawiciela do grobu, możemy to sobie wyobrazić z rozmowy uczniów idących trzy dni później do Emaus. "A myśmy się spodziewali - mówili między sobą - że On właśnie miał wyzwolić Izraela" (Łk 24,21). Oto grób, do którego złożono martwe ciało Jezusa, stał się niejako grobem tych, co przedtem Mu uwierzyli. Serce i duszę najbliższych Jezusa ogarnęły ciemności smutku i zwątpienia. Oni myśleli, że wszystko będzie inaczej, że Pan Jezus pokona swych wrogów, że będzie panował nad ludem wybranym. Kiedy po Jego pogrzebie odchodzili z Kalwarii smutni i przygnębieni, byli przekonani, że wszystko przepadło beznadziejnie, że Jezus umarł na zawsze, a z Jego śmiercią skończyły się też wszystkie ich nadzieje, osłabła zupełnie ich wiara.
Duszę Najświętszej Panny również przepełniała boleść, gdy grób Chrystusa przywalono ciężkim kamieniem. Gdy odchodziła od Jego grobu, bolała więcej, niż gdyby Jej samej przyszło umrzeć. I Jej serce zaległy wówczas ciemności ogromnego smutku. Jednak i wtedy nie zachwiała się w swej wierze.
Poprzez ciemności grobu Chrystusowego, poprzez mroki własnego bólu świeciła Maryi światłość Jej wiary silnej i mężnej. Ona widziała, że Jezus umarł, że martwe Jego ciało złożono dogrobu, a mimo to uwierzyła, że On żyje jako Bóg, że mocą swej potęgi powstanie z martwych. Takiej wiary świat nigdy nie widział, albowiem nigdy nie doświadczył Bóg tak bardzo niczyjej wiary, jak wiary Matki Swego Syna.
Przeżyć to, co przeżyła na ziemi Maryja, widzieć śmierć Syna w pohańbieniu, być świadkiem Jego złożenia do grobu, a mimo to wierzyć w Jego Bóstwo, wierzyć, że ukrzyżowany będzie zwycięzcą śmierci i świata, wierzyć w Jego zmartwychwstanie i królestwo wieczne, to była naprawdę wiara mężna, wiara zwycięska!
21 maja - Potrzeba wiary mężnej wobec cierpień
Z tą samą wiarą, wielbiąc Boga i dziękując Mu za niepojętą miłość względem ludzi, poszła Maryja aż na Kalwarię i stanęła pod krzyżem. Jej oczy widziały straszliwe cierpienie ukochanego Syna. Pan Jezus bowiem wisząc na krzyżu doznawał nie tylko fizycznego bólu i pragnienia, ale czuł się opuszczony nawet przez Ojca (Mt 27,46). Ponadto urągali Mu ludzie stojący pod krzyżem. Drwili zeń faryzeusze, złorzeczyli przewrotni, bluźnili bezmyślni.
Widziała Ona, że ukrzyżowanie Chrystusa było najstraszliwszym pohańbieniem Boga-Człowieka. I zdawało się, że wszystko to cierpi Syn Boży na próżno. Oto z krzyża płynęła obficie krew Zbawiciela, tylu ludzi patrzyło na Jego mękę, ale nikt się nie nawracał, nikt z niej nie korzystał. Wszystko zdawało się przeczyć poprzednim słowom Pana Jezusa i wyglądało, jakby zły świat zwyciężył nawet dobroć Bożą.
To, co widziały oczy Maryi pod krzyżem, stanowiło najwyższe doświadczenie Jej wiary. A jednak i wówczas wierzyła. Chociaż nigdy nikt z ludzi nie przeżył podobnych trudności w wierze jak Ona pod krzyżem, to jednak Matka Boża była mocna w wierze i nawet wtedy nie zachwiała się, lecz wierzyła mężnie.
Wierzyła Ona bowiem, że męka krzyżowa była straszliwą ceną, jaką Syn Boży płacił za grzech. Wierzyła, że Pan Jezus z miłości ku ludziom chciał tak wiele wycierpieć i cierpiał dobrowolnie. Maryja sama bardzo cierpiała, widząc boleści swego Syna, ale wierzyła, że na krzyżu dokonywała się najgłębsza tajemnica odkupienia. Nigdy niczyja wiara nie była narażona na większą próbę, jak wiara Maryi pod krzyżem. Nigdy też niczyja wiara nie okazała się tak mężna, jak właśnie w Jej sercu, gdy współcierpiała ze swym Synem wiszącym na krzyżu.
Czymże są nasze trudności w wierze wobec trudności Maryi patrzącej na zdeptanie Boga przez ludzi? My chwiejemy się w naszej wierze z powodu małych trudności lub przykrych warunków życia, a Ona mężnie wierzyła nawet wówczas, kiedy wszyscy zwątpili, kiedy Jej własne oczy widziały pozorne zwycięstwo zła i grzechu nad Bogiem samym. To więc męstwo Maryi we wierze, męstwo milczenia i wytrwania, męstwo w cierpieniu najwyższym i wśród najboleśniejszego doświadczenia - uczy nas wiary mężnej.
20 maja - Potrzeba wiary mężnej w pojawiającym się zwątpieniu
Nikt nie zaprzeczy, że życie na ziemi jest ciężkie. Wprawdzie niektórzy ludzie myślą, że innym łatwiej płynie życie, ale tak nie jest. Każdy ma swe troski, kłopoty i zmartwienia, każdy przeżywa swoje trudności. W wyjątkowej i szczególnej trudności znajdują się ludzie wierzący. Codzienne kłopoty, troski materialne, fałszywe poglądy i twierdzenia, grzechy oraz nieuczciwość - wszystko to zdaje się mówić, że wiara nasza nie głosi prawdy. Ona bowiem uczy o Bogu dobrym i dobroć poleca na ziemi, a tymczasem "cały świat leży w mocy Złego" (1 J 5,19).
Ziemskie życie Matki Bożej wskazuje, jak wielkie trudności Ją spotykały, chociaż była Najświętszą. W Jej życiu widać również, jak potrafiła przezwyciężyć wszystko, nie zachwiała się wśród przeciwności, jak naprawdę mężną i "mocną w wierze" okazała się Jej dusza.
Wielką próbę przeszła wiara Maryi podczas męki i śmierci Pana Jezusa. Apostołowie, których wybrał sam Zbawiciel, którzy patrzyli na Niego i widzieli Jego cuda, kiedy nadeszła męka i Jezus został pojmany, wszyscy uciekli, zwątpili, a Piotr nawet się zaparł. Oprócz Jana nikt z apostołów nie był świadkiem cierpień i śmierci Mistrza.
W przeciwieństwie do Apostołów Matka Najświętsza zachowała mężnie swą wiarę w Syna Bożego, Zbawiciela świata. Maryja nie była przy pojmaniu Pana Jezusa w Ogrójcu, kiedy uciekli
uczniowie. Skoro jednak dowiedziała się o cierpieniach Chrystusa, zaraz się udała, aby Mu towarzyszyć w męce. Uczniowie, mężczyźni - uciekli, a Maryja - niewiasta i matka wyszła naprzeciw Chrystusowi, gdy szedł z krzyżem na ramionach. Spotykając Chrystusa krzyż niosącego nie wyrzekła ani słowa, spojrzała tylko w zakrwawioną twarz swego Syna. W tym jednym spojrzeniu zawierała się Jej cała wiara, cześć, uwielbienie i wdzięczność za to, że najświętszy Syn Boży ofiarował się, aby ludzi odkupić. Ona wierzyła, że to miłość skłoniła Go do takiej ofiary. Nie zwątpiła więc, jak apostołowie, ale poprzez krew i zniewagi, poprzez hańbę wyroku i sponiewierania dojrzała piękne oblicze Syna Bożego - i wierzyła w Niego.
19 maja - Nasza pokora warunkiem wiary
Spróbujmy zrozumieć wypowiedź Pana Jezusa: "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego" (Mt 18,3). Dziecko nie jest pyszne. Ono wie, że jest małe, nie ma mądrości ludzi dorosłych i dlatego nie wywyższa się, nie unosi ambicją. Wobec Boga każdy człowiek jest jak słabe dziecko, nie powinien zatem się wywyższać. Jeżeli zaś unosi się pychą, staje się niemiły Bogu, który odmawia mu swej łaski, zostawia własnym siłom, i w ten sposób poniża. "Każdy - mówi Pan Jezus - kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony" (Łk 18,14). Dlatego też dzieje się bardzo często, że ludzie pyszni - jak faryzeusze – nie otrzymują łaski wiary i nie dochodzą do prawdziwego poznania Boga.
"Pokornym i skruszonym sercem, Boże nie gardzisz..." (Ps 50,19) – mówi Pismo święte. Pan Bóg z upodobaniem patrzy na ludzi pokornych, chociażby inni nimi pogardzali.
Wielu ludziom nie podoba się wiara, gdyż jest zbyt prosta. Są oni zbyt pyszni i prostoty nie lubią. Kto jednak upokorzy się, kto przyzna, że wobec Boga może być tylko sługą, temu Bóg udzieli łaski wiary, da poznać siebie i podniesie do godności swego dziecka. Pokora Maryi była tak wielka, iż podniósł Ją Bóg do godności Matki Jego Syna.
Pycha współczesnych Matce Bożej zaślepiła ich rozum i serce. Pokora Najświętszej Panny pozwoliła Jej dojrzeć Boga w najuboższej postaci Syna. Ich pycha gorszyła się prostotą i ubóstwem Jezusa, pokora zaś Maryi wielbiła Boga za Jego wielką miłość, iż przyszedł na ziemię jako najuboższy z ludzi. Podobnie dzieje się zawsze. Dla pysznych Jezus Chrystus jest zgorszeniem, a wiara pośmiewiskiem. Dla pokornych Pan Jezus jest miłosiernym Odkupicielem, a wiara - jedyną mądrością, zapewniającą życie wieczne.
Dlatego zachęca Pismo święte: "nie wynoś się w sercu swoim... ponieważ w pysze jest wiele zepsucia i niegodziwości" (Tb 4,13). Pycha gubi człowieka, bo mu zamyka drogę do łaski Bożej. Natomiast pokora zjednywa łaski. Pokora wierzy, słucha Boga, uczy żyć według Jego woli, wprowadza do życia wiecznego - do Boga. Szczęśliwy będzie ten człowiek, który od Najświętszej Matki nauczy się prostej i pokornej wiary, albowiem taka wiara - jest mądrością najwyższą.
18 maja - Przykład wiary u ludzi współczesnych Maryi
Współcześni Matce Najświętszej ludzie pyszni nie wierzyli Chrystusowi Panu, podczas gdy pokorni otrzymywali łaskę wiary w Jego Bóstwo. Gdy Pan Jezus zaczął publicznie nauczać, pycha przeszkodziła współczesnym, aby uwierzyć w Niego, jako Mesjasza. Nie uwierzyli Panu Jezusowi najpierw krewni Jego (J 7,5), ponieważ nie mogło im się w głowie pomieścić, że ten, który dotąd był im we wszystkim podobny, mógł być Mesjaszem. Maryja była Matką Jezusa, a wierzyła, że jest On Synem Bożym.
Nie uwierzyli także Panu Jezusowi mieszkańcy Nazaretu, którzy Go znali od dzieciństwa. "Czyż nie jest On synem cieśli? - pytali między sobą. - Czyż nie znamy jego krewnych? Skądże więc ma to wszystko? - zastanawiali się i powątpiewali o Nim (Mt 13,55-57). Nie wierzyli również uczeni faryzeusze. "W jaki sposób zna On Pisma - mówili - skoro się nie uczył?" (J 7,15). Chociaż Pan Jezus tłumaczył im, że Jego nauka jest od Boga i uczyć się jej nie potrzebował, mimo to nie chcieli Mu wierzyć. Także w ich uczonych głowach nie mogło się pomieścić, aby bez nauki ludzkiej można było mieć mądrość Bożą. Pycha nie pozwoliła im przyjąć Bożej nauki Jezusa. Pan Jezus zstąpiwszy na ziemię, przyszedł "do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli" (J 1,11), bo pycha zaślepiła ich umysł i serce, aby nie wierzyli.
Tymczasem uwierzyli w Syna Bożego ludzie pokorni - jak Maryja. Prości pasterze, co nie byli uczonymi, przyszli do Zbawiciela z pośpiechem, oddali Mu pokłon i wrócili "wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane" (Łk 2,16-20). Podobnie trzej mędrcy, którym wystarczyła gwiazda, aby "bardzo się uradowali" (Mt 2,10) i z głęboką czcią złożyli swe dary Bożemu Dzieciątku. Uwierzył sprawiedliwy Symeon i uboga wdowa Anna (Łk 2,25-38), uwierzyli prości apostołowie. Wszyscy oni uwierzyli, ponieważ byli pokorni i nie mieli zarozumiałości uczonych faryzeuszów lub mieszkańców Nazaretu.
Nikt nie przychodzi do Chrystusa, jeśli go Bóg sam nie pociągnie (J 6,44). Bóg natomiast pociąga do siebie tylko ludzi pokornych. Najpokorniejszą Maryję pociągnął Bóg najbardziej do siebie, bo uczynił ją Matką swojego Syna. Podobnie też im ktoś jest bardziej pokorny, tym więcej zbliża się do Boga.
17 maja - Pokorna wiara Maryi
Sama Matka Najświętsza wyznaje, że właśnie dla Jej pokory wejrzał Bóg na Nią i wyniósł Ją do wielkiej godności Matki swego Jednorodzonego Syna. Ona zdawała sobie sprawę z wyjątkowej swej godności. Mówiła bowiem, że Bóg uczynił Jej "wielkie rzeczy". Wyznawała jednak, że całe to wyniesienie nie było Jej zasługą, lecz darem Wszechmocnego Boga, od którego wszystko pochodzi, co naprawdę jest wielkie. Maryja wiedziała, jak niesłychaną godnością jest Jej macierzyństwo Boże, ale równocześnie przyznawała, iż dostąpiła jej z woli Boga, który jest "wszechmocny i święte jest imię Jego" (Łk 1,49).
Maryja powiedziała wyraźnie, że wyjątkowa łaska Boża spłynęła na Nią tylko dlatego, ponieważ była pokorna i na tę Jej pokorę i uniżenie Bóg wejrzał. Wielbiła Boga za dar niezwykły, duch Jej radował się otrzymaną godnością, ale równocześnie wiedziała, iż wszystko zawdzięcza swej pokorze i małości - ponieważ Bóg "wejrzał na uniżenie służebnicy swojej" (Łk 1,48). Najgłębsza Jej pokora sprawiła, że Bóg był zawsze z Nią, że Ją uczynił "pełną łaski" i sprawił, że stała się błogosławioną między niewiastami i błogosławić Ją odtąd będą wszystkie pokolenia ziemi (por. Łk 1,28.42.48).
Pokorną pozostała Maryja do końca swego życia na ziemi i w swej pokorze wierzyła Bogu. Pomimo najwyższej godności Matki Bożej prowadziła Ona najprostsze, najbardziej ukryte życie w bardzo niskim stanie. Jednak przez wiarę wznosiła się Jej dusza ponad prostotę ukrytego życia i widziała właśnie w tej prostocie wielkość miłości Boga względem ludzi. Jej pokorna wiara potrafiła we wszystkim dojrzeć wszechmocne działanie Boga.
Widziała, iż Pan Jezus doznawał nieraz niedostatku i żył w ubóstwie, lecz wierzyła, że niebo i ziemia nie potrafi ogarnąć bogactwa Jego boskiej natury. Wierzyła, iż jest On Panem nieba i ziemi.
To co dla współczesnych Chrystusowi, którzy patrzyli zwykłym okiem na Jego życie, było powodem, że nie chcieli wierzyć, to samo dla Matki Bożej było źródłem tym głębszej wiary i gorliwszego uwielbienia Boga, który stał się człowiekiem.
16 maja - Bóg daje łaskę pokornym
W czasach współczesnych - nawet wśród katolickich społeczeństw - jesteśmy świadkami bardzo dziwnego zjawiska. Otóż jest wiele kościołów, gdzie czczony jest Pan Bóg i gdzie wiele się o Nim mówi, jest wielu ludzi wierzących i żyjących według przykazań Bożych, a jednocześnie są tacy, którzy twierdzą, że nie wierzą. Można i dzisiaj powiedzieć to, co wyrzekł św. Jan Chrzciciel do ludzi żyjących w czasach Chrystusa: "Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie" (J 1,26).
Dlaczego tak się dzieje, że wśród społeczeństw wierzących dla poszczególnych ludzi Bóg jest nie znany? Na przykładzie życia Matki Najświętszej możemy dać zupełnie jasną odpowiedź. Brzmi ona bardzo prosto: - Wierzy człowiek pokorny, nie wierzy zaś człowiek pyszny. Pycha ludzka, próżność i zarozumiałość są najczęstszą przyczyną niewiary. Z powodu pychy odwrócili się aniołowie od Boga. Przez pychę wykroczyli pierwsi rodzice w raju, bo chcieli być "jako bogowie". Pycha jest też przyczyną, że i dzisiaj ludzie nie chcą Bogu wierzyć. Dla pysznych Bóg pozostaje nieznany, chociażby widzieli oni wokół siebie wielu wierzących. Pycha przesłania wzrok duszy. Sam Pan Bóg według wyraźnych słów Jezusa Chrystusa zakrywa przed pysznymi swoją prawdę, objawia się natomiast pokornym.
Tylko Bóg jest wielki, a wszelkie stworzenie jest małe, tylko Bóg ma pełną doskonałość, a stworzenie wszystko ma od Boga i samo w sobie jest niczym. Człowiek jest tylko stworzeniem, więc też sam z siebie nic nie posiada, a wszystko, czym jest i co zdaje się mieć, otrzymał od Boga. "Cóż masz - pyta św. Paweł – czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał" (1 Kor 4,7).
Jeśli więc człowiek myśli, że może wszystko poznać i o wszystkim decydować, jeśli uważa się za sędziego prawd Bożych, jeżeli jest pyszny i wynosi się swoją wiedzą i mądrością, zasługuje na to, że Bóg nie da mu łaski. "Bóg - czytamy w Piśmie świętym - sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę" (Jk 4,6; l P 5,5). Wiara nadprzyrodzona jest łaską, a więc i jej udziela Bóg tylko pokornym, a odmawia pysznym. Przekonujemy się o tym fakcie bardzo wyraźnie na przykładzie Maryi.
15 maja - Wiara jest uwielbieniem Boga
Ponieważ wiara nadprzyrodzona dotyczy prawd najwyższych, których rozum często nie pojmuje, a ponadto jej wymagania sprzeciwiają się namiętnościom ciała - dlatego, gdy człowiek wierzy i stosownie do tego żyje, czyni to ze względu na Boga. Opiera się na Nim, niczym na niewzruszonym fundamencie. Stąd też wynika, że wierzący oddaje Bogu cześć prawdziwą, wielbi Go, gdyż uznaje Jego mądrość i świętość i poddaje się Mu zupełnie.
Taka właśnie była wiara Matki Najświętszej Rozum Jej nie pojmował wszystkiego, oczy widziały w Jezusie Chrystusie człowieka, jednak wiara Maryi przyjmowała wszystko, co było słowem Bożym, i poddawała się woli Boga we wszystkim. Taka wiara nie ulega trudnościom
zewnętrznym, polega w zupełności na Bogu i przez to Go wielbi w stopniu najwyższym przez poddanie własnego rozumu i wolnej woli Bogu i Jego przykazaniom. Mądrość Boga i wiedza, świętość i prawdomówność są powodem, dla którego człowiek wierzy. Poddanie przez wierzącego swojej słabości i niedoskonałości wielkości Boga i Jego wszechmocy stanowi akt najgłębszego uwielbienia Boga, A do takiego uwielbienia człowiek jest obowiązany jako stworzenie Boże.
Bóg nieskończenie doskonały ma prawo wymagać, by człowiek niedoskonały i ograniczony Go słuchał. To, że nie rozumiemy wszystkiego, co mówi objawienie, nie zwalnia nas od wiary. Jakim bowiem prawem człowiek skończony może sobie rościć pretensje do tego, aby zrozumiał całą prawdę nieskończonego Boga? Jeśli wielu rzeczy nie rozumiemy na świecie, ale polegamy na poznaniu innych ludzi, to tym bardziej możemy polegać na mądrości Boga.
Jeśli Matka Boża w swej wierze spotykała trudności, jeżeli nawet do Niej Bóg wprost nie przemawiał, lecz wymagał wiary i zaufania w Jego mądrość, to tym bardziej przeciętny człowiek nie powinien mieć w tym względzie oporów. "Wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem" - mówi św. Paweł (2 Tm 1,12). Podobnie może powiedzieć każdy człowiek: Wiem, że Bogu zawierzyłem i
pewien jestem, że On sam jest prawdą najwyższą. Jemu wierząc nigdy nie zejdę na bezdroża błędu i nie zagubię się w życiu. Nawet gdy prawdy objawione są trudne, gdy ich rozumieć nie mogę, powinienem za wzorem Matki Najświętszej wierzyć Bogu zawsze, pomimo wszelkich trudności, albowiem najwyższa Jego mądrość i świętość zasługuje na moją wiarę.
14 maja - Trudności ludzi w wierze
Każdy na swej drodze wiary spotyka trudności płynące nie tylko stąd, iż wielu prawd objawionych rozumieć nie może, lecz także dlatego, że prawdy wiary sprzeciwiają się naszym namiętnościom.
Wiara mówi nam o sprawach najwyższych: o Bogu niewidzialnym, o życiu nadprzyrodzonym, o wieczności, czego ograniczony rozum człowieka pojąć nie może. Dzieje się też często w naszym życiu podobnie, jak np. wówczas, gdy Pan Jezus zapowiadał ustanowienie Eucharystii. Gdy zapewnił, że jeśli ludzie nie będą spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będą pili krwi Jego, nie będą mieli życia w sobie (J 6,54), wielu słuchaczy rozumiejąc te słowa zbyt materialnie rzekło: "Trudna jest ta mowa. Któż jej słuchać może?" (J 6,60). I odeszli. Nie mogli zrozumieć słów Chrystusa, więc nie chcieli wierzyć. Ileż razy dzieje się podobnie w życiu ludzi? Jak często nie chcą oni wierzyć, ponieważ nie rozumieją.
Mimo to wierzyć można i wierzyć się powinno słowom Boga, bo to są słowa życia. Przekonujemy się o tym z postępowania apostołów. Oni również nie rozumieli tego, co Pan Jezus mówił. Gdy ich jednak zapytał, czy też chcą odejść, jak inni, co nie rozumieli, Piotr odpowiedział: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego" (J 6,68).
Jeszcze trudniej uwierzyć człowiekowi i z tego względu, ponieważ wiara wymaga życia dobrego, które sprzeciwia się naszym namiętnościom. Kogo pociąga złe życie, wierzyć nie będzie, gdyż wiara mu tego zabrania. Gdyby podawała ona samą tylko prawdę, zaspokajała ciekawość, nie byłoby tylu ludzi niewierzących, Ale prawdy przez Boga podane mówią jeszcze o prawym, uczciwym życiu - a to już wielu ludziom nie odpowiada.
Złe postępowanie jest łatwe, a dobre życie wymaga wysiłku. Ponieważ zaś ludzie wolą bardziej wygodę niż poświęcenie i wyrzeczenie się, dlatego - nie chcą wierzyć. Choćby prawdy wiary były najbardziej przekonywające, najbardziej piękne i wzniosłe, niektórzy ludzie nie będą wierzyć, ponieważ wiara od nich wymaga, by przezwyciężyli swe namiętności i żyli dobrze. "Ludzie - mówi Pan Jezus - bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki." (J 3,19). Namiętności nie służą Bogu, lecz grzechowi. Dlatego nie skłaniają one człowieka do uwierzenia.
13 maja - Trudności Maryi w wierze
Matka Najświętsza podczas swego ziemskiego życia nie rozumiała wszystkich dróg, jakimi Ją Bóg prowadził, nie widziała oblicza Boga nieskończonego, choć zrodziła i wychowywała Jego Syna w postaci ludzkiej.
Wiemy na pewno z Ewangelii, iż w życiu Maryi miały miejsce pewne fakty i słowa Jezusa Chrystusa, których Ona nie rozumiała. Kiedy np. Pan Jezus jako dwunastoletni chłopiec został w świątyni bez wiedzy swej Matki, ta niepokoiła się bardzo, cierpiała, szukała Syna z wielką troską, bo nie wiedziała, co się z Nim stało. Przecież - po ludzku mówiąc - mógł Pan Jezus uprzedzić swoją
Matkę i oszczędzić Jej bolesnej przykrości. Nie uczynił tak jednak. Przeciwnie, bez Jej wiedzy pozostał w świątyni i nic nie uczynił, aby Maryja nie cierpiała. Nawet wówczas, gdy po trzech dniach wewnętrznego bólu i niepokoju znalazła Syna w świątyni, ten nie wytłumaczył Jej całkowicie jasno swego tajemniczego pozostania w Jerozolimie. Nie tylko dla nas, ale i dla Maryi pozostało owo zdarzenie zupełnie niezrozumiałe. Znalazłszy bowiem Syna rzekła Matka Boża z boleścią: "Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Odpowiedź Pana Jezusa brzmiała zupełnie tajemniczo: "Czemuście mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" Ewangelia wyraźnie zaznacza, że "Oni jednak nie rozumieli tego, co im powiedział" (Łk 2,48-50). Były więc fakty i słowa, które pozostawały tajemnicą dla Matki Bożej. W podobnych wypadkach musiała Ona jedynie wierzyć, że tak jak się stało, stało się dobrze, bo taka była wola Boża, bo tak Bóg postanowił, a Jego słowom trzeba wierzyć, nawet wtedy, gdy się ich nie rozumie.
Bóg nie mówił wprost do Maryi nawet wtedy, gdy wybrał Ją na Matkę swego Syna i od Jej zgody uzależnił, czy tą Matką zostanie. Nawet wówczas posłał tylko anioła. Maryja więc nie widziała Boga, a mimo to wierzyła. Nie aniołowi, lecz Bogu uwierzyła, którego anioł był tylko posłańcem. Elżbieta nazywa Maryję błogosławioną za to, że uwierzyła - nie aniołowi, lecz Bogu: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana" (Łk 1,45).
Można więc powiedzieć, że jeśli wiara dla człowieka stanowi pewną trudność, bo trzeba wierzyć pomimo wszystko! To będzie naszą zasługą i błogosławieństwem na ziemi.
12 maja - Nie łatwo jest wierzyć...
Gdy słyszymy, że Matka Boża jest dla nas wzorem życia, a przede wszystkim pod względem wiary, wydaje się nam, że takie powiedzenie stawia wymagania zbyt wysokie. Jakże można mówić o naśladowaniu Tej, która była Najświętsza? Myślimy, że Maryi było łatwo wierzyć, skoro była Matką Boga, a oprócz tego posiadała pełnię łaski.
Tymczasem wiara Matki Najświętszej wcale nie była taka łatwa, jak by się mogło wydawać. Całe Jej życie na ziemi upłynęło wśród wielu wielkich trudności. Doświadczył Ją Bóg tak bardzo, jak chyba nikogo z ludzi. Chociaż była Ona Matką Syna Bożego, nie wszystko było dla Niej oczywiste, nie wszystko rozumiała, co spotykało Ją w życiu.
Wiara w Boga zawsze wymaga od człowieka pewnego wysiłku, poddania się Mu i wtedy także, kiedy nie rozumiemy. Wiara bowiem mówi o prawdach najwyższych, o nieskończonym Bogu, wieczności, które przewyższają nasze ziemskie warunki życia, są więc dla nas tajemnicze. Dlatego wiara nadprzyrodzona stanowi dla każdego człowieka pewną trudność.
Wielu chciałoby, aby wszystko, co dotyczy wiary, było jasne i łatwe do pojęcia. Tymczasem objawienie mówi nam o Bogu nieskończonym, którego na ziemi nikt nie widział. "Boga nikt nigdy nie widział – uczy Pismo św. - Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył" (J 1,18).
Na ziemi nie będziemy nigdy widzieć Boga, nie będziemy mieć oczywistości i jasności bezwzględnej, jaką daje bezpośrednie widzenie. Tutaj musi nam wystarczyć wiara, która jest tęsknotą za tym, czego nie widzimy, jest zaufaniem w słowa i obietnice Boże, jest oparciem się na wszechwiedzy Boga i Jego prawdomówności.
Dopiero w wieczności stanie się dla nas wszystko jasne. Dopóki zaś jesteśmy na ziemi, powinniśmy zaufać obietnicom Bożym i chociaż Go nie widzimy, winniśmy w Niego uwierzyć. W wieczności tajemnic już nie będzie, więc i wiary nie będzie potrzeba. Będzie natomiast widzenie Boga twarzą w twarz. Wytrwała wiara zostanie nagrodzona.
11 maja - Maryja postępowała według wiary
Matka Najświętsza nie tylko wypełniła wszystko, co Jej Bóg powierzył odnośnie do swego Syna: nie tylko porodziła Jezusa, pracowała dla Niego, troszczyła się o Jego potrzeby i Go wychowywała, lecz przede wszystkim naśladowała życie Syna Bożego na ziemi. Ona patrzyła, jak pokorny był Jezus, i sama była pokorna. Podobnie była Ona uboga i posłuszna we wszystkim Bogu, cicha i miłująca życie ukryte, cierpliwa i łagodna, wierna Bogu i gotowa do wszelkich ofiar dla Niego.
Swym postępowaniem zgodnym z wiarą, Matka Najświętsza uczy nas podobnej wiary i podobnego życia. Każdemu z nas z osobna powtarza te słowa, którymi na godach weselnych w Kanie przemówiła do sług, wskazując im na Jezusa Chrystusa: "Cokolwiek wam powie, czyńcie" (J 2,5). To samo wezwanie - szerzej oczywiście rozumiane - dzisiaj powtarza nam wszystkim, gdy tak wielu ludzi odeszło od wiary, lub przeżywa wielkie trudności w jej wyznawaniu... Jeśli zbłądziliśmy, powróćmy na drogę właściwą. Maryja upomina i zachęca, wzywając do zachowania przykazań Bożych.
Wiara jest darem Bożym, który otrzymaliśmy na chrzcie świętym. Jest także naszym czynem, pracą, wysiłkiem i życiem - naszą cnotą. Od nas zależy, czy wiara będzie w nas żywa i czy wyrazi się w posłuszeństwie względem przykazań Bożych. Nie wystarczy znać prawdę objawioną, wierzyć, że Bóg istnieje, ale trzeba postępować stosownie do tego, jak się wierzy. Św. Jan wyraźnie mówi, że wtedy dopiero możemy powiedzieć, że znamy Chrystusa, kiedy żyjemy według wiary: - "Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania". Natomiast "kto mówi, że Go zna, a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy" (1 J 2,3-4).
Św. Paweł zachęca, abyśmy "postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliśmy wezwani" (Ef 4,1). Jak się przedstawia w życiu owo "postępowanie godne", pokazała Matka Syna Bożego przez swą żywą wiarę. Nasze "postępowanie godne" polega na tym, abyśmy - jak Ona - uwierzyli Bogu, byśmy prawdy wiary świętej głęboko zachowywali w sercu, byśmy żyli zgodnie z przykazaniami Bożymi. Na tym bowiem polegała wiara Matki Bożej i tak się musi również przedstawiać nasza wiara, jeśli ma być autentyczna i żywa.
10 maja - Maryja pogłębiała swoją wiarę
Niektórym się zdaje, że jeśli wierzą w istnienie Boga, już wszystkie obowiązki spełnili. Słyszy się nieraz, jak człowiek niepraktykujący, się usprawiedliwia: Ale ja w Boga wierzę! Cóż jednak z tego, że wierzy, że Bóg istnieje, skoro żyje tak, jakby Boga nie było? Wiara nie zawiera wyłącznie tego, co mamy przyjmować za prawdę, ale jest również wskaźnikiem tego, jak mamy postępować. Uznawać coś za prawdę, ale według uznanej prawdy nie postępować - jest brakiem konsekwencji. Prawdziwa wiara powinna mieć swe potwierdzenie w życiu.
Wspomina Ewangelia, że Matka Boża zachowywała w sercu i rozważała wszystkie zdarzenia, których była świadkiem: "Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu" (Łk 2,18-19).
Maryja głęboko rozważała każde słowo swego Syna, zastanawiała się nad wszystkimi szczegółami, związanymi z Jego życiem. Niektórym wydarzeniom się dziwiła (Łk 2,33), niektórych nie rozumiała (Łk 2,50), ale wszystkie były dla Niej ważne, bo były związane z życiem Syna Bożego. Starała się zrozumieć wolę Bożą i Jego drogi, bo pragnęła wczuć się w Jego zamiary, aby im własnym życiem jak najwierniej odpowiedzieć.
Maryja wzrastała także w wierze. Wzrost ten zawdzięczała przede wszystkim temu, że żyła w bliskości Syna Bożego, mogła z Nim zawsze porozmawiać. Były to jedyne w swoim rodzaju wykłady nauki wiary świętej. Można rzec, że każdy nowy dzień Jej życia z Jezusem pogłębiał Jej wiarę, każda z Nim rozmowa rzucała nowe światło na prawdy Boże.
My nie możemy rozmawiać bezpośrednio z Jezusem, ale powinniśmy i możemy pogłębiać naszą wiarę. Tego właśnie nas uczy Matka Najświętsza. Jakże smutnym jest fakt, że ludzie tylu rzeczy są ciekawi, o tylu sprawach czytają, a tylko o Bogu mało wiedzą, prawdy Boże ich nie interesują. Człowiek zaś, który chce zachować żywą wiarę, powinien starać się poznać prawdy
objawione. Można je poznać przez słuchanie kazań, czytanie Pisma świętego, a także książek i czasopism mówiących o Bogu. W szczególny sposób rodzice obowiązani są troszczyć się o wiarę swych dzieci. Rozmowy Matki Najświętszej z Jezusem pozostaną zawsze najpiękniejszym przykładem rozmów między rodzicami a dziećmi.
9 maja - Maryja żyła ofiarą
Wiara w Boga nie oznacza bynajmniej ofiary jednorazowej, ale życie ofiarą. Codziennym jej wyrażaniem jest stałe posłuszeństwo względem Boga. W niepojętej swej mądrości Pan Bóg układa niekiedy życie człowieka w ten sposób, że wymaga od niego ofiary stałej. Chociaż tego rodzaju ciągłe posłuszeństwo Bogu jest trudne, Matka Najświętsza spełniała je najwierniej przez całe swe życie. Jej ciągła gotowość na pełnienie woli Bożej potwierdza, że ofiara w świątyni nie była tylko aktem jednorazowym, lecz wypełniła całe życie Maryi i świadczyła stale o Jej głębokiej wierze.
Niedługo po ofiarowaniu w świątyni zażądał Bóg od Niej nowej ofiary. Oto pewnej nocy "anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić" (Mt 2,13). Św. Józef obudził Maryję, powiedział Jej o poleceniu Boga i jeszcze tejże nocy znaleźli się w drodze do Egiptu. Podczas ucieczki Matka Boża po raz pierwszy zrozumiała wyraźnie, co znaczyły słowa Symeona, że Jezus Chrystus jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą.
Święta Rodzina spędziła w Egipcie kilka lat: z dala od ojczyzny, od bliskich, od świątyni prawdziwego Boga. Kilka lat na wygnaniu wśród pogan. Ileż smutnych myśli wiąże się z tym powiedzeniem: - żyć na wygnaniu. Ponadto życie w Egipcie płynęło wśród niedostatku, a całe utrzymanie stanowiło to, co zarobił św. Józef. Pewność Maryi, że jest posłuszna woli Bożej, Jej wiara, że Pan Bóg kieruje wszystkim najlepiej, sprawiły, że choć na wygnaniu było ciężko i smutno, jednak była spokojna i cierpliwa - we wszystkim Bogu poddana.
Ofiarna wiara Matki Bożej uczy, byśmy nie ulegali własnemu sposobowi myślenia. Niestety, zbyt często korzyści doczesne, wygoda czy przyjemność odwodzą ludzi od poddania się Bogu. Wielu szuka na ziemi jedynie korzyści, powodzenia, zaszczytów, użycia. Wiara zaś wymaga ofiary, stąd tak wielu nie chce wierzyć, bo nie chce się wyrzec ziemskich korzyści i przyjemności.
Wiara Maryi wskazuje nam jednak, że ofiara dla Boga, posłuszeństwo Jego woli zapewnia spokój wewnętrzny - Królestwo Boże w duszy. Przykład Matki Najświętszej wskazuje, jak wiara zbliża do Boga.
8 maja - Wiara wymaga ofiary
Człowiek wierzący wie, że wszystko, czym jest i co posiada, pochodzi od Boga. Jako wniosek takiego przekonania powinna wypływać gotowość na wypełnienie wszystkiego, czego sobie Bóg od nas życzy. Powinniśmy zatem myśleć według myśli Bożych, pragnąć według Bożych zamiarów, postępować według Bożych poleceń. Niestety człowiek - nawet wierzący - chciałby realizować swoje własne pragnienia. Chciałby pełnić własną wolę, według własnego sposobu patrzenia na życie. Ponieważ Pan Bóg nie zmusza człowieka, lecz dał mu wolność, dlatego często tak się dzieje, że nie postępujemy, jak nam mówi wiara, lecz chodzimy własnymi drogami - innymi niż chce Pan Bóg.
Zupełnie inaczej postępowała Matka Boża. Ona wierzyła, że Bóg najlepiej wszystko rozumie i najlepiej wszystkim zarządza. Dlatego nie wchodziła Ona w targi z Bogiem, nie pragnęła żyć według własnego poznania lub osobistych upodobań, ale najwierniej poddawała się Bogu dobrowolnie. Była przy tym najgłębiej przekonana, że właśnie wyrzekając się siebie, a poddając się we wszystkim Bogu postępuje najlepiej i z najwyższą, bo Bożą mądrością.
Ofiara z własnych pragnień i gotowość na spełnienie woli Bożej we wszystkim, jest oznaką prawdziwej wiary. Tylko człowiek wierzący w najwyższą mądrość i dobroć Boga, potrafi złożyć Mu ofiarę ze swych najdroższych pragnień. Matka Najświętsza uczy nas takiego poddania się Bogu we wszystkim, choćby to miało stanowić dla niej najwyższą ofiarę.
"Nikt nie może dwom panom służyć" - powiedział Pan Jezus (Mt 6,24). Nie można równocześnie służyć Bogu i światu, Bogu i sobie. Jeśli będziemy szukać własnej wygody na ziemi, zagubimy Boga. Jeśli zaś będziemy blisko Boga, świat nigdy nam tego nie daruje. Człowiek musi sam wybrać. Skoro wybierzemy Boga i starać się będziemy żyć według Jego woli, świat nami pogardzi, będzie się z nas wyśmiewał i wystąpi przeciwko nam. Trzeba wówczas złożyć Bogu ofiarę ze świata, z ludzkiego uznania i pozostać samotnie z Nim samym. Głęboka, prawdziwa wiara pozwoli nam jednak zdobyć się na taką ofiarę.
Choćby nam się zdawało, że Pan Bóg zbyt wiele ofiar od nas żąda, Matka Najświętsza uczy, że każdą ofiarę należy złożyć Bogu, jeśli tylko wiemy, że taka jest wola Jego. Uczy nas także, że największa nawet ofiara dla Boga przynosi zawsze w nagrodę – spokój najwyższy.
7 maja - Wartość doświadczeń Bożych
Bóg zsyła na nas różne doświadczenia i żąda, byśmy nie ludziom i światu, ale Jemu wierzyli. Jeśli mimo trudności spotkanych w życiu wierzymy Bogu, wówczas nie chodzimy w ciemności, ale mamy prawdziwe "światło życia" (J 8,12). Jeżeli mimo doświadczeń wierzymy, że Bóg jest Panem wszystkiego, że w Jego rękach są losy człowieka, że słowo Boże jest na wieki niezmienne, wówczas nic nas nie przeraża. Znajdujemy wystarczające siły, aby przejść przez życie zgodnie z wolą Bożą, gdyż wtedy "moc nasza jest z Boga" (2 Kor 3,5), któremu wierzymy.
Gdybyśmy natomiast ulegli trudnościom, gdyby doświadczenia osłabiły naszą wiarę, usłyszelibyśmy wyrzut Boga: "Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?" (Mt 8,26), albo "czemu zwątpiłeś, małej wiary?" (Mt 14,31). Nie doświadczenia bowiem osłabiają człowieka, ale słaba jego wiara.
Dlatego św. Jakub Apostoł zachęca wiernych, aby się cieszyli, jeśli spotykają ich doświadczenia. Jak wiara Matki Bożej okazała się silną właśnie podczas doświadczeń, tak samo i nasze doświadczenia sprawiają, że większą zasługę u Boga zdobywa sobie wiara nasza. "Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość" (Jk 1,2-3).
Wiarę Maryi również Bóg doświadczył, ale Ona nie zachwiała się wśród trudności. Jest więc pod tym względem wzorem dla nas. Także nasze doświadczenia powinny umacniać naszą wiarę. Również my powinniśmy wierzyć, że spełni się wszystko, co Bóg powiedział, chociażby pozory wskazywały na coś wręcz przeciwnego.
Nie postępujmy, jak przemądrzali i pyszni ludzie, ale wierzmy tak, jak Maryja. Chociaż wybrał Ją Bóg na Matkę Syna Swego, Ona w prostocie i pokorze swego serca wierzyła Mu zawsze, nawet wśród doświadczeń. W pokorze wielbiła dziwne drogi, jakimi Bóg Ją prowadził. Ona sama mówi, że Pan Bóg wejrzał na Jej uniżenie i uczynił Jej wielkie rzeczy, bo możny jest i święte imię Jego (Łk 1,48-49). Podobnie będzie i z nami, jeśli w pokorze serca będziemy wierzyć Bogu, nawet wśród doświadczeń na ziemi, to On sprawi, że chodzić będziemy w światłości, że trudności życia nigdy nas nie złamią, że choćbyśmy umarli - żyć będziemy z Bogiem i w Bogu.
6 maja - Próba wiary Maryi
Również osoba nowonarodzonego Zbawiciela zdawała się przeczyć wszystkim obietnicom Bożym. Kiedy bowiem Anioł oświadczył Maryi w imieniu Boga, że zostanie Matką obiecanego Mesjasza, powiedział wyraźnie, że Syn, który się z Niej narodzi, będzie nazwany "Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego, panowaniu nie będzie końca" (Łk 1,32-33). Tymczasem gdy rodziła swego Syna, wszystko było inaczej, niż Pan Bóg zapowiedział.
Syn Maryi nie tylko nie miał tronu Dawida, ale nawet nie było dla Niego miejsca w gospodzie, lecz opuszczona grota - schronisko zwierząt. Nie tylko nie miał żadnego królestwa, lecz brakło Mu nawet łóżka, kołyski, w której można by Go złożyć - musiał spocząć w żłobie. Wszystko więc stało się inaczej, aniżeli Bóg zapowiadał. Syn Najwyższego był słabym, małym dziecięciem. Zbawiciel, który miał odkupić wszystkich, sam potrzebował pomocy. Król wieków nieśmiertelny doznawał zimna i niedostatku. Było to wielkie doświadczenie, jakie przeżyła Matka Najświętsza,
A jednak właśnie wtedy okazała ogromną, niewzruszoną wiarę. Maryja – mówi św. Alfons - "widziała Syna swego w stajence betlejemskiej, a przecież wierzyła, że to Stwórca świata... Widziała, że się rodzi, a przecież wierzyła, że jest wieczny. Widziała Go ubogim, łaknącym, a wierzyła, że jest Panem wszechświata; widziała, że leży na sianie, a wierzyła, że jest wszechmogący. Spostrzegła, że nie mówi, a wierzyła, że jest mądrością nieskończoną. Słyszała, że płacze, a wierzyła, że jest radością niebios". Pomimo pozornej słabości Dziecięcia Jezus, wierzyła, że jest On nieskończonym Bogiem. Ona pierwsza z ludzi uwierzyła w Syna Bożego i jako Boga Go uczciła. Matka Boża nie wątpiła, nie miała zastrzeżeń, nie szukała dowodów - po prostu całym sercem uwierzyła i uczciła swego Syna jako Króla królów, chociaż leżał On w żłóbku jaka bezbronne, płaczące Dziecię.
Bóg doświadczył wiarę Maryi przez to, że sprawił, iż Syn Boży narodził się w najgorszych - po ludzku mówiąc - warunkach. Ale Ona nie sądziła według zewnętrznych pozorów. Miała wyższe świadectwo, niż wszelkie ludzkie dowody. Tym świadectwem było Słowo Boże - i to Jej wystarczyło, by uwierzyć.
5 maja - Wiara jest trudna
Najświętsza Panna natychmiast uwierzyła słowu Bożemu, które Jej anioł powiedział. Nie miała Ona najmniejszej wątpliwości, że Bóg może wszystko uczynić, co tylko postanowi. Z powodu takiej właśnie gotowości zasłużyła sobie na to, iż stała się godną zostać Matką Syna Bożego.
Wiara Matki Bożej okazała się nie tylko w Jej gotowości, że bez ociągania i zwłoki uwierzyła Bogu, lecz także i w tym, że ze spokojem i bez wątpliwości wierzyła również wtedy, kiedy Bóg doświadczał Jej wiarę. Jest to bowiem bardzo znamienne w postępowaniu Boga z ludźmi, że doświadcza On często wiarę człowieka.
Zaledwie w kilka miesięcy po zwiastowaniu, Maryja już przeżyła bolesne doświadczenie. Kiedy powróciła od Elżbiety i miała zamieszkać ze swym małżonkiem Józefem, ten spostrzegł, iż Ona jest w odmiennym stanie. Ponieważ nic nie wiedział o zwiastowaniu anioła, więc też nie umiał sobie wytłumaczyć stanu swej Oblubienicy. Nie wiedział więc, jak postąpić. Według prawa powinien oskarżyć Maryję. Był jednak człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał Jej zniesławić.
Maryja spostrzegła niepokój Józefa, mogła mu powiedzieć, co w niej sprawił Duch Święty i "moc Najwyższego". Zdała się jednak na Boga, wierząc, że On sam potrafi wszystko dobrze załatwić. Chociaż Ją bolały wątpliwości Józefa, mimo to była spokojna, wierząc Bogu i zdając się zupełnie na Jego mądrość.
A Pan Bóg - zdawało się - jak gdyby okazywał obojętność wobec tego, co działo się w najbliższym otoczeniu Matki Jego Syna. Maryja miała jednak słuszność wierząc niezachwianie Bogu. Ona wierzyła i wiedziała, że Pan Bóg lepiej wie, co robi, i dlatego najspokojniej przyjęła tę próbę wiary. Nie rozumiała wprawdzie, dlaczego Pan Bóg w ten właśnie sposób ułożył narodzenie Zbawiciela, ale wiedziała to dobrze, że spokojnie może zdać się na Niego, gdyż On wszystko najlepiej uczyni.
4 maja - Błogosławieństwo wiary
Pierwsze błogosławieństwo dla wiary Maryi wypowiedziała św. Elżbieta, mówiąc: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana" (Łk 1,45). Spełniło się wszystko, co zapowiedział anioł, gdyż Maryja poczęła i porodziła Syna Bożego, stając się Matką Boga. Jej wiarę błogosławiły następnie wszystkie pokolenia ziemi, na które spłynęło odkupienie Zbawiciela i które przyjęły naukę Chrystusa Pana. Sama Matka Najświętsza pewna była tego błogosławieństwa, co wyraziła w słowach: "Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia" (Łk 1,48).
Stało się tak naprawdę, gdyż Kościół święty po dzień dzisiejszy wielbi Matkę Bożą i do skończenia wieków czcić Ją będzie za to, że uwierzyła słowu Bożemu; że zgodziła się zostać Matką Syna Bożego, a w ten sposób zrodziła Odkupiciela i przez Niego otworzyła nam niebo. Wreszcie sama Maryja doświadczyła błogosławieństwa za swą wiarę. Bóg wynagrodził Matkę swego Syna nie tylko czcią ludzkich pokoleń, lecz także wziął Ją do swojej chwały i ukoronował na Królowę nieba i ziemi. Podobnie błogosławiony jest też każdy człowiek, który wierzy Bogu. Ludzie cenią wiedzę, chlubią się mądrością, chcą wszystko poznać, chcą by wszystko było dla nich jasne. Jednak Bóg błogosławi nie oczywistość ani poznanie, ale wiarę: "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" - mówi Pan Jezus (J 20,29).
Człowiek powinien wierzyć Bogu, ponieważ On jeden wszystko wie najlepiej. Wielu ludzi, nawet najbardziej uczonych, nie potrafiło dobrze przeżyć swego życia, a nie znalazłszy odpowiedzi na najważniejsze pytania - zmarnowali swoje życie. Tymczasem ludzie nawet bardzo prości, ale wierzący pełną wiarą prowadzili nie tylko życie dobre, szlachetne i doskonałe, lecz także dokonali rzeczy świętych na ziemi, a przede wszystkim dostąpili zbawienia.
Wiedza ludzka nie potrafi poznać wszystkiego, natomiast wiara mówi człowiekowi o tym, czego żadna mądrość ludzka powiedzieć nie potrafi. Uczy sprawiedliwości, daje światło w życiu i prostuje drogi człowieka ku zbawieniu i życiu wiecznemu. Wiara daje siłę, aby przezwyciężyć wszystkie przeciwności (Ef 6,16).
3 maja - Maryja wierzyła Bogu we wszystko, co powiedział
Gotowość Maryi, aby wierzyć Bogu we wszystko, okazała się najwyraźniej podczas zwiastowania. Oto kiedy stanął przed Nią anioł od Boga posłany i uczcił Ją jako "błogosławioną między niewiastami i łaski pełną", kiedy zapewnił, że to Ona właśnie ma być Matką Syna Bożego, Maryja nie rozumiała, w jaki sposób spełni się obietnica. Na długo przedtem, zanim ukazał się Jej Anioł, Maryja ofiarowała Bogu swe dziewictwo i nie chciała go utracić. Nie wiedziała jednak, jak może zostać matką nie tracąc dziewictwa. Dlatego zapytała Gabriela: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" (Łk 1,34). Anioł dał Jej bardzo krótkie wyjaśnienie: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię" (Łk 1,35).
Iluż to ludzi, nawet katolików, zna ową odpowiedź anioła, a mimo to nie chce wierzyć, że Pan Jezus począł się w cudowny sposób i że Maryja została dziewicą w czasie i po narodzeniu Chrystusa. Ileż to ludzi odważyło się nawet mówić, że to niemożliwe, ponieważ pojąć nie mogą, jak można urodzić dziecko i zostać dziewicą. Iluż ludzi chciałoby, aby tajemnica Wcielenia stała się dla nich jasna, bo z tajemnicą tą pogodzić się nie chcą.
Tymczasem Maryja uwierzyła natychmiast, chociaż i dla Niej sposób Wcielenia pozostał tajemnicą. Przecież anioł nie powiedział Maryi nic więcej ponad to, co my wiemy. Przecież i Ona usłyszała to jedynie, że stanie się to za sprawą Ducha Świętego, że "moc Najwyższego" uczyni Ją matką Zbawiciela i zachowa dziewictwo.
"Moc Najwyższego - Duch Święty zstąpi na Ciebie"! - te słowa Jej wystarczyły. Chociaż nie rozumiała w szczegółach samego faktu, natychmiast uwierzyła i poddała się Słowu Bożemu. Już więcej nie pytała i nie żądała wyjaśnień. Nie było w Maryi nic z naszych wątpliwości, nic z naszych wymagań, aby wszystko było jasne. Przeciwnie, wystarczyło Jej, że tak Bóg powiedział. Uwierzyła i znalazła jedną tylko odpowiedź - "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego Słowa" (Łk 1,38).
Maryja wiedziała, że chociaż ta tajemnica nie jest dla Niej całkowicie jasna, to jednak co jest tajemnicze i niezrozumiałe dla ludzi, nie stanowi tajemnicy ani niemożliwości dla Boga. Ona wierzyła, że dla Boga "nie ma nic niemożliwego" (Łk 1,37).
2 maja - Wiara wypełniała całe życie Maryi
Pismo święte mówi, że "bez wiary nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi wierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają" (Hbr 11,6).
W sprawach ziemskich człowiek kieruje się swym poznaniem naturalnym. Jeżeli jednak chce się zbliżyć do Boga; jeśli pragnie się zbawić, potrzebuje wierzyć Bogu, który "zechciał ujawnić i oznajmić siebie samego i odwieczne postanowienia swej woli o zbawieniu ludzi" (KO 6). Tylko wiara mówi nam o Bogu, o Jego wewnętrznym życiu i planach wobec ludzi. Tylko ona wskaże nam, jak zdobyć szczęśliwe życie z Bogiem w wieczności.
"Jeżeli nie uwierzycie - przestrzegał kiedyś prorok Izajasz - nie ostoicie się" (Iz 7,9). O słuszności owej przestrogi przekonujemy się na przykładzie pierwszych rodziców. Gdyby Ewa naprawdę Bogu, nigdy by nie przekroczyła Jego zakazu. Zamiast Bogu, uwierzyła szatanowi i przekonała się - na swoje i nasze nieszczęście – że Bóg mówił prawdę, a szatan kłamał.
Przeciwieństwem Ewy jest Maryja. Ona swoją wiarą naprawiła szkody, jakie wyrządziło niedowiarstwo Ewy: "stała się przyczyną zbawienia zarówno dla siebie, jak i dla całego rodzaju ludzkiego".
Najświętsza Panna już jako dziecko poznała Pismo święte, wiedziała więc, że tam zawarta jest prawda Boża i uwierzyła w nią całą duszą. Bóg przepowiedział, że pośle kiedyś Mesjasza, który wybawi ludzi od grzechu i od kary Bożej. Niestety, uczeni żydowscy na swój ludzki sposób rozumieli tę zapowiedź - w Mesjaszu widzieli ziemskiego króla, który wyzwoli ich spod panowania innych narodów.
Tylko nieliczni wierzyli i oczekiwali takiego Mesjasza, jakiego Pan Bóg obiecał. Taką też wiarę w Zbawiciela miała Maryja. Przyjmowała Ona słowo Boże zawarte w księgach Starego Testamentu bez ludzkich tłumaczeń. W prostocie swego serca wierzyła tak, jak Bóg powiedział i obiecał. Dla tej pokornej wiary zasłużyła sobie na to, że Ją właśnie wybrał Bóg na Matkę Zbawiciela. I jak trafnie zauważa św. Augustyn "bardziej błogosławiona jest Maryja dlatego, że przyjęła wiarę Chrystusa, niż że poczęła ciało Chrystusowe". Wiara była dla Niej warunkiem i drogą do Bożego Macierzyństwa.
1 maja - Błogosławiona, która uwierzyła...
Od początku istnienia Kościoła wierni otaczali Bogarodzicę szczególną czcią. Do Niej zwracali się zwłaszcza w chwilach ciężkich i niebezpiecznych. Byli głęboko przekonani, że Najświętsza Panna ich wysłucha i przyjdzie z pomocą. Ilekroć były sytuacje trudne, momenty beznadziejne, lud wierzący zwracał oczy do tej wielkiej Matki Boga, którą uważał za swoją Matkę, pełną potęgi, miłości i dobroci.
Dzisiaj jaśniej niż dawniej zrozumiemy opatrznościowe posłannictwo zlecone Maryi w historii zbawienia. Z lepszego Jej poznania "zrodziła się okazywana Jej cześć i złączone z nią uwielbienie zamysłu Boga" (Marialis cultus). Musimy jednak pamiętać, że w naszym odnoszeniu się do Najświętszej Panny nie wystarczy samo nabożeństwo, lecz Maryja powinna być dla nas wzorem dobrego życia zgodnego z wolą Bożą. Dlatego Sobór Watykański II poucza, że "prawdziwa pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś próżnej łatwowierności, lecz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do uznania (...) Bogarodzicielki i pobudza do synowskiej miłości ku Matce naszej oraz do naśladowania Jej cnót" (KK 67).
Najświętsza Dziewica ma pewne przymioty, które są dla nas niedostępne, gdyż związane są z wyjątkową godnością Matki Boga. Jej życie upływało jednak na ziemi, w skromnych i bardzo zwyczajnych warunkach, iż stała się Ona dla wszystkich ludzi prawdziwym wzorem dobrego postępowania. Jest nim przede wszystkim pod tym względem, że zawsze żyła dla Boga i we wszystkim pełniła Jego wolę.
Maryja wierzyła Bogu i dlatego była gotowa wypełnić wszystko, co On polecił, czego sobie od Niej życzył. Była Mu we wszystkim posłuszna i swoje postępowanie na ziemi kierowała według tego, jak wierzyła. W zamian za to Pan Bóg spełniał na Niej wszystko, co obiecał tym, "którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je" (Łk 11,28).
Chociaż nie możemy naśladować Matki Bożej w Jej wyjątkowych przywilejach, to jednak możemy naśladować Jej wiarę i zupełne poddanie się Bogu. Przypatrzmy się zatem tej "błogosławionej wierze" Najświętszej Matki, a przekonamy się, że jest Ona naprawdę dla nas wzorem. Maryja ukazuje jak powinniśmy Bogu wierzyć i jest Ona Matką naszej wiary.